1 lip 2013

Ryga cz. 1 - magiczna starówka za dnia, wieczora i w nocy

W Rydze spędziliśmy dwa dni. Mniej więcej tyle potrzeba, by zwiedzić w miarę spokojnie najważniejsze miejsca w mieście. Dziś oprowadzimy Was po starówce, która zmienia swoje oblicza w różnych porach dnia i nocy i która o każdej porze jest zachwycająca. Zapraszamy do dalszej części posta.






Na zdjęciu w nagłówku widzicie widok na starówkę ze strony jednego z mostów. Na pierwszym planie rzuca się w oczy baszta zamkowa więc od zamku zaczniemy. Historia jego jest dosyć zakręcona. Niegdyś stał tutaj zamek Krzyżacki, ale został zburzony. W jego miejscu zbudowano w XIV wieku zamek gotycki. Niestety i ten po 150 latach został zburzony przez mieszczan, a potem przez nich odbudowany. Dziś w tym miejscu znajduje się siedziba prezydenta i od frontu prezentuje się niczego sobie...


... za to głowie państwa z rezydencji po bokach już troszkę tynk odpada, ale to chyba tylko kwestia czasu :). Co ciekawe - mamy w tym miejscu swój akcent. Przez pewien czas miejsce to było siedzibą namiestnika Polski i stacjonowało tu wojsko polskie, a nawet król Stefan Batory.


Nieopodal zamku znajduje się katolicka katedra św Jakuba. W Rydze 5 religii ma swoje świątynie, więc nieco podobnych jeszcze będzie :). Katedra św. Jakuba ma tak zawiłaą historię, jak historia religii i władzy w całym tym kraju.

Wybudowaną ją w 1225 roku i na początku nie była katedrą (bo była nią katedra na placu katedralnym). W okresie reformacji stała się kościołem luterańskim. Potem w okresie kontrreformacji została oddana Jezuitom, kazania głosił tu Piotr Skarga, a na msze chodził Stefan Batory - w tych czasach Ryga znajdowała się w rękach Unii Polsko-Litewskiej. Potem najechali Szwedzi i kościół znowu był świątynią protestancką. Tak aż do 1912 roku, gdy w referendum zdecydowano, by służył on Katolikom, jako że Protestanci mieli już katedrę w tym mieście.


Starówce w Rydze dostało się na listę światowego dziedzictwa Unesco. Zasłużenie, bo tutejsze gotyckie kamienice, uliczki i place tworzą klimat, jak nigdzie indziej.



Jednymi z najciekawszych budynków są Trzej Bracia. Skąd taka nazwa? Bo Tallin ma Trzy Siostry, więc się tak fajnie złożyło. Kamieniczka po prawej - ta nieco wcięta do tyłu, jest najstarszym budynkiem mieszkalnym w Rydze i pochodzi z XVI wieku. Pozostałe pochodzą z XVII w., a ta po lewej jest najmłodsza. Powstała jako kamienica czynszowa.



Przenieśmy się na jeden z największych placów w mieście, czyli plac katedralny. Miejsce pełne uroczych kamienic, kawiarenek i ogródków restauracyjnych. Większość kamienic jest tu odbudowana po zniszczeniach powstałych w wyniku II wojny światowej.



Skoro plac nazywa się katedralny, to musi tu być jakaś katedra. Dokładniej: Katedra Ewangelicka w Rydze - zbudowana już w 1211 r. Niestety od tego czasu wiele razy była przebudowywana. W środku znajdują się ciekawe organy piszczałkowe. Nam nie dane było ich zobaczyć, bo coś tam się odbywało. Co gorsza od zewnątrz też oka nie nacieszyliśmy, bo trwał remont.


Plac Rastlaukums jest chyba nawet ciekawszy. Niegdyś służył za targowisko. Tutejsze budynki również zostały zniszczone w czasie wojny i po niej odbudowane. Tutaj najbardziej w oko wpada Dom Bractwa Czarnogłowych i Schwabes Haus. Ten pierwszy został zbudowany już w XIV wieku jako dom dla gildii niemieckich kupców. Cechowały ich dwie rzeczy - nie mieli żon i byli bogaci (Grzechu pisze: ciekawe czy jedno wynikało z drugiego :P).

Na zdjęciu, po prawej stronie, stoi jeszcze pomnik Rolanda.


Poza powyższymi na placu znajdują się i inne warte spojrzenia kamienice. W tle ewangelicki kościół św. Piotra.


Kościół św Piotra (ewangelicki). Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 1209 roku, ale był kilkakrotnie burzony i odbudowywany. Ma nieco ze stylu romańskiego, nieco z gotyku. W okolicach XVII jego wieża była najwyższą drewnianą budowlą w Europie, ale nieco jej się runęło, więc musiała zostać odbudowana. Można na nią wjechać, ale chyba ciekawszy widok będzie z Pałacu Kultury i Nauki.


Muzykanci z Bremy - jest to szczodrze macany pomnik przedstawiający cztery zwierzęta (osła psa, kota i koguta) - bohaterów baśni o tym samym tytule. Zwierzęta te uciekły w baśni od swoich właścicieli i poszukiwały nowego domu. Dotarły do samotnej chaty, w której ucztowali zbójnicy. Ustawiły się jedno na drugim pod oknem. Osioł zaczął wyć, pies szczekać, kot miauczeć a kogut piać. Następnie wszyscy czworo wpadli do izby. Wystraszeni rozbójnicy uciekli, a zwierzęta zamieszkały w ich chacie. 


Wróćmy na plac Rastlaukums. Na przeciwko tych domu Bractwa Czarnogłowych mamy urząd miejski.


Od placu ciągną się klimatyczne uliczki (no, może nie wszystkie, ale da się takowe wyłapać).


Przy placu znajduje się jeszcze jedno miejsce - taki pasujący tu jak stokrotka do wołu budynek z czasów sowieckich. Jest to Łotewskie Muzeum Okupacji. Tutaj miejsce miała nasza rozmowa, którą opisaliśmy w artykule o Bałtyckim Łańcuchu. Warto zajrzeć - wejście co łaska, a w środku przejmujące wystawy na temat tego, jak przez 50 lat historia dokopała temu narodowi.



Przechadzając się bajkowymi uliczkami starówki natrafimy na kolejny plac, czyli plac Livu. Sam plac jest nowiusi, bo pochodzi z XX wieku, ale kamienice przy nim już są ponad 200 lat starsze. Miejsce przyjemne, w dzień wyciszone, w nocy tętniące życiem i muzyką.

Zanjdują się tu dwie gotyckie jasne kamienice - dom Wielkiej Gildii (zrzeszenia kupców) i dom Małej Gildii (zrzeszenia rzemieślników).


Dom kotów - budynek z początku XX wieku stylizowany nieco na gotyk, ale też elementy Art Nouveau, co nawet fajnie się komponuje. Na dachu budynku znajdują się dwa wypięte koty z ogonami podniesionymi do góry. I tutaj mamy do czynienia z pewną miejską legendą, a właściwie jej dwiema wersjami. Budowniczy miał jakiś zatarg w jednej wersji z władzami miasta, w drugiej z Wielką Gildią. Gildia zgodnie z tą wersją legendy odmówiła mu członkostwa. Więc facet postanowił, że koty będą się tyłkami wypinać w wersji pierwszej w stronę niegdysiejszej siedziby rady miasta, a w drugiej wersji - w stronę budynku Wielkiej Gildii. Było nie było sterczą wypięte.


Opera w Rydze znajduje się nieopodal parków i kanałów Dźwiny więc po prostu jest tu ładnie. Budynek kiedyś był teatrem niemieckim. Od zewnątrz przypomina moskiewski Teatr Bolszoj (a przynajmniej ma go przypominać).


Budynek parlamentu - pewnie na niego się natkniecie podczas spaceru. Fajna architektura i jeszcze fajniejsze latarnie.


Na koniec proponujemy Wam podróż wzdłuż tego, co wydaje się być najstarsze. Takie wrażenie sprawia cała okolica murów miejskich, a przynajmniej tego, co z nich pozostało


Brama szwedzka z XVII wieku. Kiedyś była częścią zabudowań fortyfikacyjnych. Wiedzie do niej urocza uliczka. Nam w tym miejscu towarzyszyła piękna muzyka grana przez kobitkę na zdjęciu.


Baszta prochowa - niegdyś zwana piaskową. Wybudowana w 1330 roku pełniła funkcje obronne. W XVII wieku przechowywano w niej proch - stąd nazwa. Żółty budynek obok to koszary Jakuba z XVIII wieku. 


W okolicach wieży prochowej szukajcie wejścia do Łotewskiego Muzeum Wojny. Wystawa bardzo fajna, a wjazd za friko :)


A wieczorem... wieczorami starówka kwitnie. Kwitnie barwami muzyki. Place ożywają, w ogródkach restauracji pojawiają się głośne zespoły rockowe, country itp. Uliczki natomiast nabierają brzmień muzyki nieco cichszej, kameralnej. Tu zagra skrzypek, tu flecistka, tam ktoś zaśpiewa.


Postanowiliśmy powłóczyć się bez celu niesieni przez dźwięki. Jak z którejś strony dochodziło coś, co wpadało do ucha - to tam szliśmy. Rewelacyjny sposób na zwiedzanie miasta. Można po drodze nawet spotkać suszące się gacie i kiecki :P


Tyle na dziś. W następnej odsłonie: Pałac Kultury, Statua Wolności, drugi pod względem wielkości bazar w Europie, Art Nouveau, getto i kilka innych.

0 komentarze:

Prześlij komentarz