Złoty Stok to niewielkie miasteczko w Kotlinie Kłodzkiej. Musimy się przyznać, że zahaczyliśmy o nie całkiem przypadkowo. Decyzji tej nie żałujemy. W dalszej części posta poznacie miasteczko, które wyrosło na złocie i to w cale nie jest bajka :).
Złoty Stok leży niedaleko Lądka Zdroju, ponieważ miasteczko mieliśmy "po drodze", więc jakoś tak się złożyło, że w nim przystanęliśmy. Powód był jeszcze inny - zgarnialiśmy z tamtejszego dworca rodziców. Dworzec PKS to tylko wiata z rozkładem jazdy, za to bar koło niego serwuje bardzo smaczną jajecznicę, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze, a właściwie na własnych brzuchach ;). Co do baru przy dworcu PKS - smutno to powiedzieć, ale była to pierwsza knajpka, jaką odwiedziliśmy w tych stronach i zarazem ostatnia, w której zjedlismy smacznie...
Zwabieni sylwetką kościoła, mającego coś z kościołów praskich, postanowiliśmy zobaczyć czy jeszcze coś ciekawego kryje się w tym miasteczku.
Poszliśmy śladami miejskiej trasy turystycznej. O plan trasy w postaci poręcznej broszury można pytać w informacji turystycznej w ratuszu.
Jak napisaliśmy we wstępie Złoty Stok wyrósł na złocie i to wcale nie jest bajka ;) Wiele miejsc i budynków związanych jest z wydobyciem i obróbką tego cennego kruszcu. Nie od dziś wiadomo, że tam gdzie jest złoto jest bogactwo i ogólnie wzmożona działalność na wielu płaszczyznach ;)
Ratusz został zbudowany w 1801 roku. Poprzedni budynek w tym miejscu uległ spaleniu podczas wielkiego pożaru miasta. Obok ratusza znajduje się pomnik śpiącego lwa - zbudowany hołdzie żołnierzom ze Złotego Stoku, którzy polegli w czasie I wojny Światowej.
Jednym z ciekawszych budynków na rynku jest kamienica gotycka. Pochodzi ona z XV wieku, ale była przebudowywana w XVIII i XIX wieku.
Kamienica Fuggerów. Najokazalsza kamienica w rynku. Zgadnijcie kim byli Fuggerowie? Tak, tak - właścicielami kopalni złota. Mieściła się tutaj siedziba ich spółki.
Inną dobrze prezentującą się kamienicą w rynku jest kamienica Güttlerów. Kim był Pan Güttler? ;) Właścicielem kopalni "Reicher Trost" i huty arszeniku (o którym jeszcze za chwile przeczytacie). Na tę kamienicę warto spojrzeć od strony ulicy Wojska Polskiego. Wyłaniają się wtedy głowy górników.
Wspomniana ulica wojska Polskiego kryje jeszcze kilka ciekawostek.
Jedną z tych ciekawostek jest kamienica z portalem z dwoma lwami. Przed wojną na ulicy tej było kilka hoteli o nazwach mniej lub bardziej intrygujących: "Pod czarnym orłem" czy hotel "Przy poczcie".
Jak jest złoto to są i złote dukaty więc nie mogło zabraknąć mennicy. Biła ona owe monety przez 101 lat od 1520 roku.
Trafiamy na kościół p.w. św. Krzysztofa, patrona miejscowych górników. Jego monumentalna wieża, którą widzieliśmy z rynku, zachęcała do przyjrzenia mu się z bliska. Wyglądał niestety na opuszczony. Ciekawie prezentował się portal przy wejściu pod wieżą, z herbem Złotego Stoku i księstwa ziębicko - oleśnickiego.
Ta neogotycka budowla to dawny ewangelicki dom parafialny. Nam tak jakoś budynek skojarzył się z Anglią.
Zaglądamy także do kościoła, który na samym początku zwabił nas swoją "praskością". To kościół parafialny. Co ciekawe, kiedyś budynek był dawnym cesarskim Urzędem Górniczym.
Jeśli o kościołach już mowa. Trasa turystyczna zaprowadziła nas jeszcze do jednego: przycmentarnego - kościoła p. w. św. Trójcy.
Wracając na rynek trafiamy na perełkę - interesujący budynek z bramą przejazdową.
Budynek sam w sobie jest niezły, ale prawdziwy czad jest, jak się nieco zapuści żurawia przez bramę, w stronę podwórka :).
Ale zaraz, miało być o złocie a tu o kościołach. ;). Zatem uwaga - uwaga teraz na pierwszy plan wychodzi złoto :).
Trochę dalej od centrum Złotego Stoku znajduje się kopalnia złota. To jej właścicielami byli wspomniani Fuggerowie. Kopalnia wydawała się opanowana przez psotne chochliki. Tłumnie tutaj. Kopalnia oferuje wiele atrakcji dla dzieci, z płukaniem złota włącznie.
Z wydobyciem złota było tu raz lepiej, raz gorzej. Ale nie tylko złotem kopalnia żyła, a... (tu zanućcie sobie jakąś nutę rodem z horroru) również arszenikiem. W Złotym Stoku osiedlił się swego czasu aptekarz i alchemik w jednym - Hans Schärffenberg. Po wielu długich eksperymentach udało mu się opracować metodę pozyskiwania owego specyfiku z rud arsenu. Tak przez 100 lat miasto było potentatem w produkcji arszeniku. Niestety trwało to tylko tyle, bo... rudy się wyczerpały.
Ciekawa legenda wiąże się ze Sztolnią Gertrudy, której zdjęcie zobaczycie poniżej. Rzecz działa się (jak to w legendach bywa) dawno, dawno temu. W wyniku zawału w kopalni zaginęło 4 górników. Akcja ratunkowa dla właścicieli nie była opłacalna, więc zadecydowano, że jej nie będzie. Tu w naszej legendzie pojawia się główna bohaterka.
Gertruda była żoną jednego z tych czterech górników. Kobieta samotnie wyruszyła w labirynty kopalni wyposażona jedynie w pochodnię, odrobinę jedzenia i nadzieję. Jej samotna akcja ratunkowa była skazana na porażkę. Nie dowiemy się nigdy, czy dotarła do ukochanego, bo nie udało jej się powrócić na powierzchnię.
Dziś dobry duch Gertrudy pojawia się w kopalni, za każdym razem, gdy ktoś zabłądzi. Gertruda w takim przypadku pomaga takiemu biedakowi odnaleźć drogę.
Na koniec jeszcze drobne info dla biegaczek i biegaczy. Kopalnię w Złotym Stoku można zwiedzić biegiem ;) podczas Biegu Po Złoto. Może w następnym roku się tu spotkamy :).
Z wydobyciem złota było tu raz lepiej, raz gorzej. Ale nie tylko złotem kopalnia żyła, a... (tu zanućcie sobie jakąś nutę rodem z horroru) również arszenikiem. W Złotym Stoku osiedlił się swego czasu aptekarz i alchemik w jednym - Hans Schärffenberg. Po wielu długich eksperymentach udało mu się opracować metodę pozyskiwania owego specyfiku z rud arsenu. Tak przez 100 lat miasto było potentatem w produkcji arszeniku. Niestety trwało to tylko tyle, bo... rudy się wyczerpały.
Ciekawa legenda wiąże się ze Sztolnią Gertrudy, której zdjęcie zobaczycie poniżej. Rzecz działa się (jak to w legendach bywa) dawno, dawno temu. W wyniku zawału w kopalni zaginęło 4 górników. Akcja ratunkowa dla właścicieli nie była opłacalna, więc zadecydowano, że jej nie będzie. Tu w naszej legendzie pojawia się główna bohaterka.
Gertruda była żoną jednego z tych czterech górników. Kobieta samotnie wyruszyła w labirynty kopalni wyposażona jedynie w pochodnię, odrobinę jedzenia i nadzieję. Jej samotna akcja ratunkowa była skazana na porażkę. Nie dowiemy się nigdy, czy dotarła do ukochanego, bo nie udało jej się powrócić na powierzchnię.
Dziś dobry duch Gertrudy pojawia się w kopalni, za każdym razem, gdy ktoś zabłądzi. Gertruda w takim przypadku pomaga takiemu biedakowi odnaleźć drogę.
Na koniec jeszcze drobne info dla biegaczek i biegaczy. Kopalnię w Złotym Stoku można zwiedzić biegiem ;) podczas Biegu Po Złoto. Może w następnym roku się tu spotkamy :).
0 komentarze:
Prześlij komentarz