W Lombardii byliśmy 11 dni + dojazd. Za cel obraliśmy małą mieścinę Abbadia Lariana nad jeziorem Como, nieopodal Lecco. Z dala od wielkich metropolii, blisko gór, wody i małych wiosek, które pamiętają zamierzchłe czasy było nam bardzo dobrze, wręcz idealnie. Do tego, mimo że Lombardia uchodzi za drogą, my się nie spłukaliśmy. W dalszej części posta dokładniej opisaliśmy przepis na wyjazd typu "Lombardia - zrób to sam wg Potuptanych". Na koniec dorzuciliśmy zestawienie +- kosztów i foty :)
Nasze pozostałe relacje z Lombardii:
Transport i nocka na lotnisku
No to po kolei. Bilety w jedną stronę wygraliśmy w lipcu w konkursie Royal Carribean i Busisness Traveller Polska. Musieliśmy tylko wybrać polskie lotnisko, z którego chcemy wylecieć, a potem droga prawie wolna. "Prawie" bo bilety wygraliśmy na przelot Ryanair, więc chyba nietrudno się domyślić, że wygrana miała nieco ograniczeń. Nie mogliśmy wylecieć np. w wakacje i w piątki. Z uwagi na siatkę połączeń ww. linii wybraliśmy Wrocław. Teraz pozostało wskazać lotnisko docelowe, czyli takie, z którego Ryanair we wrześniu wraca tanio i które jest fajnie zlokalizowane. Po paru analizach do finału doszły Forli koło Bolonii i Bergamo koło Mediolanu. Wybraliśmy to drugie i... to był strzał w dziesiątkę. Reasumując bilet tam nie kosztował nas nic. Bilet powrotny mieliśmy za 49 zł za osobę, ale że wylatujemy z Włoch a nie mamy włoskiej karty Ryanair Passport, musieliśmy dopłacić haracz za wystawienie biletu i w sumie zapłaciliśmy 159,73 zł. Oczywiście lecimy tylko z bagażem podręcznym, czyli dwoma 45 litrowymi plecakami odpowiednio skompresowanymi.
Co do dojazdu do Wrocławia - mieliśmy dwie opcje: samochodem, który mogliśmy zostawić u znajomych, lub na parkingu. Druga opcja to znane lubiane i miłe w dotyku PKP (tak, tak jest tu odrobina ironii). Wylot mieliśmy o 6:45. Naszych serdecznych wrocławskich przyjaciół nie chcieliśmy męczyć w nocy. Został parking i pociąg. Padło na pociąg jako tańszy i dający możliwość przekimania potencjalnemu kierowcy. PKP zaserwowało nam kilka nocnych mało kuszących propozycji o tysiącu przesiadek, więc uznaliśmy, że pojedziemy wieczorem dzień wcześniej i kimniemy się na lotnisku, czyli ahoj przygodo! :). Nie był to najgorszy pomysł. Znaleźliśmy sobie fajne leżanki na końcu korytarza, nikt nam nie przeszkadzał i nie musieliśmy bać się o bagaże. Oczy przed światłem się zasłoniło. Z początku dało się słyszeć ciche "pik... pik... pik..." ale po chwili już nie przeszkadzało. Do czasu... Około 1:00 i 3:00 wyrwało nas ze snu potrafiące zmarłego z grobu wyrwać "biiiim baaaam!!!! Pasażerów odlatujących do...". Mimo tego nawet się wyspaliśmy. Za PKP w dwie strony powinniśmy byli zapłacić 160 zł za dwie osoby. Niestety w drodze powrotnej zdecydowaliśmy się na PKS, na który nie starczyło dla nas biletów. Musieliśmy ratować się wieczornym PKP z przesiadką w biegu w Katowicach (bo jakże - pociąg się spóźnił) i biletami kupowanymi w pociągach, więc zapłaciliśmy 212 zł. Co by tak nie psioczyć na PKP - bardzo podobało nam się w pociągu Kolei Śląskich.
Nasza plaża |
Nocleg
Postanowiliśmy wybrać się w okolice jeziora Lecco. Są tam góry, duże jezioro, urocze miasteczka, czyli to, co nas kręci. Niestety to jest Lombardia, która słusznie uchodzi za drogi region Włoch. Nie udało nam się znaleźć niczego na serwisach typu airbnb (co sprawdziło się w Toskanii). Po dłuższych poszukiwaniach trafiliśmy na camping oferujący nocleg w Bungalowach w miejscowości Abbadia Lariana - Camping Spiaggia i był to kolejny strzał w dychę. Spędziliśmy tam 9 nocy, a dwie ostatnie w Bergamow hostelu B&B Early Leaving, co też okazało się wyborem niezłym. Za 9 nocy w Bungalowie daliśmy 288,09 Euro, a za Hostel 80 Euro (oczywiście wszystko za dwie osoby).
Tak o campingu pisze Annika:
Abbadia Lariana położona jest na wschodnim brzegu jeziora Como, koło
miejscowości Lecco. Camping leży nad samym jeziorem, 5
minut spacerkiem od stacji kolejowej. Otaczają go górskie szczyty.
Takie połączenie wody i gór doceni zmęczony wędrowiec po całodziennej
wspinaczce po górach, a także tymczasowo "wyłączony" ze wspinaczki
górołaz, bo choć na te najwyższe wejść nie może, to choć z perspektywy
jeziora może podziwiać strzeliste szczyty Alp Bergamskich. Camping
prowadzi bardzo sympatyczne młode małżeństwo: Giulia i Davide. W
recepcji możemy dostać mapki, prospekty a nawet cały segregator w
j.angielskim, w którym opisane są pobliskie miejscowości, szlaki - m.in. ścieżka podróżnika. Wskazówka Grzecha: o górach gadamy z Davide. Facet wie o nich bardzo dużo i sporo potrafi doradzić. Na własnej skórze przekonaliśmy
się, że ścieżka podróżnika, tak jak na nazwę przystało, wymaga czasem
sokolego wzroku i intuicji obieżyświata. Wracając do campingu -
właściciele dbają o ekologię: segreguje się śmieci, ciepła wody pochodzi
z kolektorów słonecznych, a każdy kto dotrze na miejsce pociągiem, na
rowerze czy piechotą może liczyć na kliku procentową zniżkę. Drugą stroną medalu jest płatna ciepła woda pod prysznicem (zimna jest za friko). Camping jest bardzo dobrze utrzymany. Za opłatą można skorzystać z pralki. Za friko dostępne są leżaki i rowery (i niech to wybrzmi! Bo to wielka zaleta tego miejsca). Przy campingu jest bar z daniami w rozsądnej cenie (Lazania za 5 Euro), muzyką na żywo w piątki i miłą obsługą, która pożyczyła nam sztućce (w bagażu podręcznym takowych się nie zabierze). Na terenie campingu, plaży i baru można korzystać za friko z wifi. W Abbadii
jest mały sklepik, w którym można zaopatrzyć się w jedzenie. Już po
kilku wizytach Annika nauczyła liczyć się po włosku, wiedziała jak po
włosku nazywają się podstawowe produkty spożywcze ;) a Pan przy stoisku z
wędlinami, pieczywem i pizzą wiedział, że poprosimy o pizzę na wynos ;)
Rano zawsze witało i żegnało nas radosne Bongiorno lub Ciao. Okazało
się, że mimo braku konkurencji ceny w sklepiku były przystępne, czasem
nawet niższe niż w supermarkecie (i niższe niż w Pizie). To zaleta małych miasteczek. Drugą są
lodziarnie. Tak jak pisaliśmy w relacji z Toskanii, we Włoszech mają
najlepsze lody jakie jedliśmy do tej pory - najlepsze w lokalnych
lodziarniach, bardziej znanych miejscowym niż turystom. Jednomyślnie
stwierdzamy, że podczas tego wypadu najlepsze lody jedliśmy w Bergamo, a z
Abbadii najbardziej zapamiętamy lody gruszkowo - pomarańczowe. Wzdłuż
jeziora jest ścieżka spacerowa, choć nie za długa oblegają ją biegacze i
spacerowicze. Z samego miasteczka można wypuścić się w pobliskie góry,
trzeba tylko odnaleźć właściwy szlak - niekoniecznie ten właściwie
oznaczony, ale taki co doprowadzi do celu ;). Tak reasumując: Góry jak Tatry; jezioro, jak morze; camping fajny.
Nasza plaża c.d. |
Grzechu o B&B Early Leaving w Bergamo:
Hostel prowadzony jest przez Antonio - gościa w wieku 50-60 lat, który ma duże mieszkanie i wynajmuje w nim dwa dwuosobowe pokoje. W cenie jest śniadanie (bułka, serek topiony, jajco, rogalik, jogurt, owoce, ciastka, herbata lub kawa) oraz dowóz z i do lotniska. W domu jest czysto, można korzystać z kuchni i wifi. Antonio to miły facet, do tego couchsurfer i podróżnik, więc można co nieco pogadać, bo turystę naszego pokroju on rozumie. Lokalizacja jest niezła - do starego miasta 10 minut z buta, w pobliżu sklepy, pizzerie i lodziarnia - takie dla miejscowych. Jest też duży Carefour, ale nie był nam potrzebny :)
Bergamo nocą |
Koszty
Razem dojazdy (pociągi w Polsce, samolot) do Włoch i 11 noclegów na miejscu:
1888,26 za dwie osoby. Chyba nieźle.
Włoskie pociągi: Bergamo - Abbadia: 3,85 Euro za osobę
Abbadia - Mediolan: 5,25 Euro za osobę
Abbadia - Varenna: 2,10 Euro za osobę
Abbadia - Lecco: 1,70 Euro za osobę
Prom Varenna - Bellagio: 4,60 Euro za osobę (9,20 w dwie strony).
Autobusy Abbadia - okoliczne wioski i miasteczka: 1,70
W sklepach:
Pieczywo: 2,50 - 3 Euro za kg.
Owoce, warzywa: 1,5 - 3 Euro za kg
Czekolada: 40-80 centów
Ricotta 6 Euro za kg
Wędliny 7-30 Euro za kg
Żarełko (te tańsze, a niezłe opcje):
W barze Risotto, Lazania, inne dania makaronowe - 5 Euro
Pyszna Pizza Capricciosa lub Romana z pieca opalanego drewnem 5 Euro w miejscach typu take away (znaleźliśmy takie w Bergamo i w Varennie)
Kolacja w Mediolanie w miejscu typu płacisz raz, jesz ile chcesz 8 Euro
Lody ok 2 Euro
W skrócie: to był udany wypad. Abbadia okazała się perfekcyjnym miejscem ze względu na góry, jezioro, miasteczka, ludzi i ceny. Jak nas znacie, nie mogliśmy na tyłku usiedzieć, więc zwiedziliśmy i stuptaliśmy sporo, o tym wszystkim jeszcze napiszemy w paru kolejnych częściach tej relacji. Generalnie był to wyjazd pełen miłych ludzi. Zaczęło się już we Wrocku, gdy w środku nocy młody kierowca autobusu zatrzymał się ot tak i ot tak zapytał: "Na lotnisko? Ciężko macie - podwiozę Was". Co by nie było, że zawsze piszemy o wszystkim w różowych barwach - już zdradzamy, że jedno miejsce nie zachwyciło nas tak, jak oczekiwaliśmy - Mediolan i o tym też skrybniemy. Na chwilę obecną zajawka, czyli oj będzie się działo:
Góry jak Tatry... |
Jezioro jak morze |
Świadkowie historii na każdym kroku |
Urocze miasteczka |
Mediolan |
Niespodzianki na szlakach |
Grigna Settentrionale (2410 m npm). Te łagodniusie szlaki na pierwszym planie to taki chłyt materkingowy. Tuż za tymi trawiastym czubkiem jest Via Ferrata jak ta lala. |
Bergamo. Dla jednych tylko lotnisko. Dla nas - perełka. |
super relacje z wyjazdu. Na pewno zapisze sobie miejsc noclegow, ktore polecacie !:-)
OdpowiedzUsuńDzięki,mamy nadzieję, że się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń