Bieg w Uniejowie jest dla nas jednym z najlepszych biegów w Polsce. W
tym roku nie zmieniliśmy o nim zdania. W dalszej części posta o tym jak
było na biegu i jakie są nasze odczucia po wizycie na tamtejszych
basenach termalnych po ich rozbudowie. Subiektywnie i szczerze.
Bieg
Uniejów
nawiedziliśmy ok. 50-osobową ekipą jadącą z Częstochowy wesołym
autobusem. W ekipie znaleźli się Grzechu z Sisterem. Annika wiernie
kibicowała z domu. Część znajomych dojechała samochodami, więc
pomarańczowy kolor Zabieganych Częstochowa stanowił zauważalną barwę na
biegu.
Co do samego biegu: Trasa się nie zmieniła - w
dalszym ciągu jest to jedna z najszybszych dziesięciokilometrowych tras,
niestety bez atestu. O potencjale trasy świadczy chociaż to, że w
naszym autokarze padło 12 życiówek (w tym mega życiówka Sistera).
Grzechu dwa lata temu też tu święcił RŻ, niestety dotąd niepobity. Zatem
trasa jest płaska, szybka. Zakrętów ma niewiele, w tym jeden nawrót.
Pod koniec 5-tego kilometra można było ugasić pragnienie.
Niewiele
zmieniła się atmosfera: przed startem do boju rytmicznie zagrzewała nas
tutejsza orkiestra dęta. Sygnał startu to ekstremalny huk z prawdziwej
armaty. Zwycięzcy przy dekoracji mogli usłyszeć fanfary na żywo, które
grane były przez szkolną orkiestrę dętą wzmocnioną przez gitarę basową i
perkusję.
W Uniejowie każdy otrzymywał koszulkę z
niekiedy bardzo fantazyjnymi nadrukami oraz równie fantazyjnie
zaprojektowany medal. W tym roku koszulka była techniczna. Nadruk na
niej jest bardziej standardowy tak, jak i medal (nota bene - bardzo
ładny). Zawsze w pakiecie otrzymywało się też karnety wstępu na tutejsze
baseny termalne i tak było w tym roku - każdy otrzymał karnet
jednoosobowy pozwalający na korzystanie ze wszystkich tutejszych atrakcji.
Niektórzy
wypatrzyli też parę drobiazgów in minus. O jednym wspomnę proforma, bo
strasznie nie przeszkadza. Bieg w Uniejowie staje się coraz bardziej
popularnym wydarzeniem. W tym roku na mecie zostało sklasyfikowanych 788
zawodników. Taka ilość sprawia, że robi się ciasno, szczególnie tuż po
starcie, gdzie na ulicy były zaparkowane samochody.
Grzechu
pobiegł słabo i czasem chwalił się nie będzie, za to na pochwały
zasługuje Sis, która czasem 44:04 ustanowiła swój świetny rekord życiowy
na 10 km. Na tym nie zakończyła, bo w losowaniu wygrała pościel.
Baseny termalne
Baseny
termalne uległy znacznej rozbudowie. Nie ma nawet porównania między
stanem sprzed roku, a tym co zastaliśmy obecnie. Do usytuowanych na
powietrzu basenu pływackiego i basenu solankowego (nieczynnego podczas
naszego pobytu), które były w starym obiekcie, dołączyły:
- Basen solankowy duży (ciepła woda, bąbelki, bicze wodne itp)
- Basen rekreacyjny
- Basen i brodzik dla dzieci
- Rwąca rzeka (wcale nie taka rwąca, ale powiedzmy - coś a'la nurt tam jest)
- Bufet zewnętrzny
- Wyspa z jaccuzi (na którą cudem było się dostać z racji oblężenia)
Dotychczasowa
jedna zjeżdżalnia otrzymała towarzystwo drugiej: prostej, a szerokiej.
Tu największa frajda była, jak się zjeżdżało w +- trzy osoby. Doszła też
nieco dłuższa rura. Niestety amatorów najmocniejszych wrażeń zadowoli
to w przeciętnym stopniu, pozostałych pewnie nawet bardzo.
Wewnątrz
nowa część obiektu robi ogromne wrażenie. Mamy tu basen solankowy z
bąbelkami pośród fajnego czegoś a'la skały i kryształki soli. Najmłodsi
mogą pobuszować po basenie dziecięcym, ze statkiem pirackim. Jest tu
jeszcze na piętrze tężnia solankowa.
Co poza tym? Jest tu
fajna restauracja, gdzie można zjeść w niepłatnym czasie (znajomi, co
byli - powiadają, że lepiej tu zjeść, niż na zewnątrz w Termalnej). Do
tego mamy do dyspozycji za dopłatą strefę saun, czyli kilka saun
fińskich, łaźnie tureckie, łaźnie aromatyczne, kabinę lodową i siakieś
nowości typu kabina na podczerwień, sanarium, słoneczna łąka. W strefie
saun jest też basen solankowy z bąbelkami.
Wrażenia
ogólne? Obiekt jest fajny - nieporównywalny z tym, co było tu przed
rozbudową (a było już wtedy bardzo dobrze). Przydałoby się może jeszcze
coś dla amatorów mocniejszych wrażeń, ale i tak nie am się czego
czepiać. Ceny? Aktualne są na stronie obiektu.
Jesienią 2012 w weekend dorosła osoba płaciła za godzinę 17 zł, a
uprawniona do zniżek - 14 zł. Dostępne były bilety dwu i trzygodzinne
pozwalające nieco zaoszczędzić. W tygodniu ceny były tańsze.
Koło
basenów znajduje się restauracja termalna. Dwa lata temu wtrząchnęliśmy
tam rewelacyjną shoarmę i liczyliśmy teraz na to samo. Niestety
restauracja się zmieniła - na gorsze. W niedzielę ok 20:00 na pizzę
czekało się bardzo długo (ciasto musiało się rozmrozić) i wcale nie była
rewelacyjna. Można było wybrać dania obiadowe z bufetu, ale było ich
mało. Były rzeczy dobre - dziewczyny zachwalały sałatki, które
rzeczywiście były ok. Reszta szemrała, że lepiej było pójść do
restauracji wewnątrz obiektu basenowego.
Co by nie
mówić - każda nasza wizyta w Uniejowie to wypad pełen dobrych wrażeń.
Miasto ma kilka atrakcji (zamek, kasztel, baseny), których już raz pisaliśmy. Kompleks basenowy otrzymał niezły lifting. Natomiast Bieg do Gorących Źródeł trzyma poziom.
Lubisz uprawiać sport i poznawać nowych ludzi? Podobnie jak ja. Pojechałem na Armageddon Challenge i jestem mega zadowolony!
OdpowiedzUsuń