7 cze 2021

Jura Krakowsko - Częstochowska: Skały pomiędzy Suliszowicami, a Siedlcem


Dzień doberek!!! Jesteśmy, żyjemy, piszemy :)

Jak się komuś nie chce czytać - zapraszamy na wersję filmową: 

 
Jeżeli ktoś chętny na lekturę, to zapraszamy :)
 
W majową słoneczną sobotę pojechaliśmy do Suliszowic mamy w planach wycieczkę krótką ale treściwą w skałki. Część trasy będzie wiodła poza szlakami, bo te najciekawsze są przez nie omijane :)


Zwykle trasę w tych okolicach rozpoczynaliśmy w Siedlcu. Stąd niebieskim szlakiem podążaliśmy do Strażnicy w Suliszowicach, gdzie spotykało nas rozczarowanie. Wzniesiona w XIV wieku. Strażnica obecnie jest własnością prywatną i ogrodzona została płotem. Widok przez ten płot jest niestety dosyć ubogi.

Tym razem chciałem wytoczyć trasa która odwiedzi jak najwięcej skał w okolicy a przy okazji i nie będziemy za bardzo haszczować, bo sezon na kleszcze się otworzył. Posługiwałem się mapami Google, portalem mapa-turystyczna i mapani Locusa. Oczywiście zabieramy tez w drogę mapę offline i mapę papierową.





Zaparkowaliśmy przy starym przystanku PKS. Ruszyliśmy leśną drogą, a następnie przez zarośla i trawy do pierwszej skały. Ma ona wdzięczną nazwę Kapuśniak i wygląda bardzo imponująco. 


Wątłą ścieżką przez chaszcze i trawy ruszamy do kolejnej skały. Jest to Brama Suliszowicka. Potężną skała z przejściem w środku. Warto było się przedzierać :).


Dalsze wątłe ścieżki prowadzą nas na manowce, dlatego wracamy do leśnej drogi, która jest pewna. Dobijamy nią do niebieskiego Szlaku Warowni Jurajskich. 

Okazuje się, że wciąż mamy sporo sił i ochotę na małą modyfikację naszych planów. Udajemy się w stronę Kamieniołomu Warszawskiego.

Ta część trasy oferuje mniej atrakcji "skalnych", więc uatrakcyjniamy naszej siedmiolatce spacer obserwacją przyrody: liczeniem żuczków gnojarzy, spotkaniami z chrabąszczami. Udało nam się spotkać tez padalca :)




Kamieniołom Warszawski swoją nazwę nosi ponieważ po wojnie wydobywano z niego kamień do licowania gmachów Sejmu i Urzędu Rady Ministrów.



Szlakiem czarnym i zielonym podążamy do skały dinozaur. Na głowie pragada dynda sobie niczym kolczyk - łańcuch zostawiony przez wspinaczy. U podnóża skały jest kilka wąskich przejść i można spróbować przejść dinozaurowi między nogami. Ależ oczywiście, że próbujemy :). 




Po chwili zmieniamy szlak na żółty o wdzięcznej nazwie Zamonit (bo oprowadza po zamkach i amonitach). Niedaleko skrzyżowania szlaków okolica jest urocza. Szlak dosłownie się wije pomiędzy skałami. Jedna z nich przypomina nam żabę.




Całkiem ładna jest też skała Ostroga.



Zbaczamy nieco ze szlaku, by obejrzeć jeszcze jedną skałę, która wyglądem przypomina nam jeden z bunkrów w mamerkach. Jej nazwa to ślimak :)


Wracamy na żółty szlak, z którego odbijamy jeszcze bardzo niewyraźną ścieżką do skały Molenda. Dla piechura szału nie ma. Wspinacz pewnie nie pogardzi.


Żółtym szlakiem wracamy do strażnicy w Suliszowicach. 

W samej miejscowości można jeszcze zobaczyć Jurajski Żuraw 


Jest tu też Jaskinie pod kapliczką która się ukrywa pomiędzy skałami. No i oczywiście - kapliczka też jest :)


Przez Suliszowice wracamy do auta podziwiając owce, indyki, perliczki i skała w ogródkach mieszkańców.

1 komentarze: