Kalendarz biegowy w maju jest gęsty jak... mo - gęsty. My w tym roku musieliśmy wybrać te imprezy, w których chcemy uczestniczyć. Wybraliśmy Działoszyn, Strzebiń i Rudniki. Te ostatnie wypadły z racji innej imprezy rodzinnej. A jak było w Działoszynie i Strzebiniu przeczytacie w dalszej części posta. Tam również galeria z Działoszyńskiej Dziesiątki.
Seul
Tak różny, a tak podobny
Altötting, Bawaria
Przytulne miejsce, gdzie na odpuście piwo leje się strumieniami
Tatry - lato 2011 cz. 1
Dwa tygodnie na wysokościach i kamzik.
Singapur - centrum
Centrum fantastycznego państwa - miasta o niesamowitej różnorodności
Częstochowa - inaczej
Cmentarz Żydowski, kamieniołom i uliczka, jak z południowych Włoch
26 maj 2013
19 maj 2013
19 maj 2013
22:47
Skomentuj
"Seul mój nr 1". Odc. 3: Seul na talerzu
Seul od strony pałaców wciąga, pozostałe miejsca w Seulu intrygują, ale prawdziwe zaskoczenie mamy, jak idziemy jeść. Ze znalezieniem lokalu nie ma problemu. Ludzie pracują tu całymi dniami, więc restauracje są wszędzie. Jak dostaniemy menu, to zaczyna się przygoda z czytaniem krzaczków i wyobrażaniem sobie tego, co dostaniemy, a jak już to dostaniemy to... No właśnie, w dalszej części posta zajrzymy do knajpek i do talerzy, a nawet do kieliszków :)

12 maj 2013
12 maj 2013
21:02
Skomentuj
XLII MnO im Barbary Rychlik, czyli moje miasto jeszcze może mnie czymś zaskoczyć
Co robić gdy, w majową sobotę jest szaro, ponuro i pada deszcz? Najchętniej by się zostało w domu, ale czemu nie przejść całego miasta z mapą? Tym bardziej, że można to miasto (nota bene własne) odkryć na nowo. W dalszej części posta relacja z 13,3 km tarsy i mapy.

6 maj 2013
6 maj 2013
00:21
1 komentarze
"Seul mój nr 1". Odc 2: Seul intrygujący
Jeżeli miałbym wybrać jedno jedyne miasto, z tych przeze mnie odwiedzonych, do którego mógłbym powrócić i zobaczyć je jeszcze raz, wybrałbym zdecydowanie Seul. Za strumień, żurawia, więzienie i pomnik. Aha i za zupę, no i te wszystkie chwile wzruszeń i zaskoczeń, o których - w dalszej części posta.
