Korzystając z wolnego weekendu, o który ostatnio ciężko, postanowiliśmy
wyskoczyć raz jeszcze do Uniejowa. Jak się okazało podczas
drogi - wychodzi na to, że był to jeden z ostatnich wypadów „w stanie
wolnym”, innymi słowy: tak jakoś wyszło, że żegnaliśmy nasz stan
panieńsko-kawalerski razem i w podróży;)
O Uniejowie po rozbudowie kompleksu termalnego napisaliśmy więcej tutaj.
Jak już wspominaliśmy w jednym z postów, Uniejów odkryliśmy przy okazji rozgrywającego się tam biegu na 10km. Atmosfera panująca podczas biegu, m. in. orkiestra zagrzewającą biegaczy do startu, wystrzał z armaty, który start ten oznajmia, możliwość wymoczenia tyłków w gorących solankach sprawia, że bieg, a wraz z nim miasteczko, zapadają w pamięć.
Zwykle jeździmy tam, żeby wystartować w zawodach, więc brakuje czasu na beztroskie poszwendanie się po okolicy i pozaglądanie w zakamarki, a taką drogą najfajniej zwiedza się nowe miejsca. Dziś zdjęcia niestety z komórki, bo karta do aparatu została w domu.
Miasteczko przywitało nas deszczem. Brzuchy domagały się jedzenia, więc plan był prosty: idziemy gdzieś coś zjeść, następnie wyruszamy w teren, a na koniec moczymy się i wygrzewamy na zmianę w termach i saunach.
Plan realizowaliśmy krok po kroku. Już po wyjściu z miejsca naszego posiłku (choć może właściwszym słowem było by tu - wyturlaniu się, bo porcja była obfita) zauważyliśmy miejsca na rynku, których dotychczas będąc w Uniejowie nie spostrzegliśmy-pomnik obrońców września 1939.
Potem postanowiliśmy zobaczyć od środka znajdującą się przy rynku Kolegiatę. Do tej pory kojarzoną głównie neobarokową wieżą kościelną, stojącą tuż obok niej.
W Kolegiacie akurat odbywał się pogrzeb, więc nie gościliśmy tam za długo. To, co rzuca w oczy to fakt, że aż dowaga się renowacji, bo liczne freski wewnątrz już znacznie wyblakły. Pewnie takowa renowacja nastąpi, bo na każdym kroku widać, że miasto potrafi wykorzystać środki unijne i akurat wiele miejsc było w renowacji.
W Kolegiacie akurat odbywał się pogrzeb, więc nie gościliśmy tam za długo. To, co rzuca w oczy to fakt, że aż dowaga się renowacji, bo liczne freski wewnątrz już znacznie wyblakły. Pewnie takowa renowacja nastąpi, bo na każdym kroku widać, że miasto potrafi wykorzystać środki unijne i akurat wiele miejsc było w renowacji.
Przemykając uliczkami w deszczu wyszliśmy na brzeg Warty, z którego można podziwiać XIV -wieczny zamek, dawną rezydencję arcybiskupów gnieźnieńskich-obecnie remontowany. Zaliczyliśmy także spacer wokół zamku po parku, w którym można natknąć się na dość nietypową postać….Białą Damę.
Z mostu dla pieszych na Warcie można dojrzeć poza zamkiem, kasztel rycerski, który obecnie pełni rolę hotelu i miejsca na imprezy integracyjno-wszelakie. Ponad to widać baseny termalne - obecnie w rozbudowie. Mają być gotowe o ile pamiętam na koniec maja. Przy moście nad rzeką dumnie spoglądają armaty zwykle sikające wodą termalną, ale teraz, poza sezonem chyba z racji oszczędności sikania było brak.
Zespół basenowy składa się obecnie z dwóch basenów zewnętrznych: solankowego (temperatura ok 36 stopni) i sportowego (temperatura wody ok 28 stopni). Basen solankowy jest płytki, więc osoby nieumiejące pływać spokojnie mogą w nim się powygrzewać. Latem dochodzi do tego zjeżdżalnia i brodzik. W strefie saun mamy saunę fińską, turecką, pokój do aromaterapii i tepidarium. Po rozbudowie na pewno dojdzie kilka fajnych atrakcji. O naszej wizycie o wrażeniach po rozbudowie obiektu poczytasz tutaj.
Mimo deszczowej pogody wypad do Uniejowa był udanych. I nie zepsuło go nawet kosztowne spotkanie z policją w drodze powrotnej. Niska temperatura też nie przeszkadzała-odbiliśmy sobie w saunie. Poza tym (annika: pierwszy raz moczyłam się w gorących źródłach, podczas gdy drobny deszczyk delikatnie muskał moje lica ;). Witamy wiosnę, żegnamy to, co dotychczas. Ze stanem panieńskim i kawalerskim włącznie.
Też się tam zamierzam wybrać.Widzę,że to był przełomowy wyjazd:)
OdpowiedzUsuń