14 kwi 2019

IX Rajd Miejski Katowice - mapa, kajaki, liny i poszukiwania Akacjowej 30

Na tej imprezie lata temu rozpoczęliśmy naszą przygodę z bieganiem z mapą. Wracamy z sentymentem, a odjeżdżamy z poczuciem, że warto było. W dalszej części posta przeczytacie cośmy tam nawyprawiali.




Jak ktoś zaczyna swoją przygodę z tego typu imprezami - to tylko tutaj. Bo dystans rozsądny, bo zadania przyjemne, no i chociaż raz w życiu trzeba posłuchać odprawy technicznej w wykonaniu Marcina. Trzeba i już.

Dostaliśmy mapę - najeżona punktami kontrolnymi jak świąteczny keks bakaliami. Trasa ma wynieść około 17 km, a na karcie startowej mamy około 24 miejsc na potwierdzenie swojej obecności gdzieś.

Prognozy pogody zapowiadały ziąb i deszcz, ale na szczęście okazały się tak wiarogodne, jak politycy. Fakt - gdy wyjeżdżaliśmy z Częstochowy, to dookoła mieliśmy krajobraz pod tytułem "Zima w górach", ale im bliżej byliśmy Śląska, tym aura okazywała się bardziej przyjazna. W czasie rajdu było już idealnie.

Obraliśmy wariant zaczynający się od południa, czyli od PK1, PK 2, PK 8, PK 12, PK 13 i tak dalej. Kilka punktów na mapie ewidentnie przeszkadzało i nie pozwalało ułożyć ładnej pętelki, więc je musieliśmy powplatać tak, by się zbytnio nie nachodzić.

Obecność na większości punktów potwierdzaliśmy wpisując na karcie startowej daty z pomników, kolory bram i domofonów lub też różne numery na słupach, tabliczkach itp. Do pisania - jak wiadomo potrzebne jest coś co pisze. My zabraliśmy do Katowic w kieszeniach sporo takich rzeczy, ale przed startem sumiennie kieszenie opróżniliśmy. Na szczęście już na pierwszym punkcie spotkaliśmy się ze znajomymi z Żarek, którzy poratowali nas pisakiem.



Jeden punkt na wschodzie obejmował całe osiedle. Musieliśmy tam znaleźć wejścia do dwóch bloków i plac zabaw. Jak dobiegamy, to Grzechu mówi, że jak skoro tak organizatorzy zrobili, to numeracja będzie szalona. No i jest. W blokach część klatek ma swoje numery. Wyczajamy, gdzie idzie numeracja nieparzysta, gdzie parzysta, a tu nam się pojawiają numery z literą. Mamy znaleźć Akacjową 30, a wyrasta nam Akacjowa 30 a. Nawet miejscowi są w szoku, że taki budynek może być w okolicy. Biegamy nieco tam i nazad i w końcu udaje się to, czego szukamy.

Na kilku punktach były zadania specjalne. Rzucaliśmy piłką do kosza, chodziliśmy po slackline, pływaliśmy na kajakach. Hitem przez duże H była przeprawa linowa nad Brynicą z Katowic do Sosnowca. Chętni mogli się przeprawiać w drugą stronę - zgodnie z obranym wariantem trasy lub hmmm przekonaniami :).

0 komentarze:

Prześlij komentarz