Słowacki Raj jest idealnym pomysłem na majówkę, czy długi weekend w okolicy Bożego Ciała. Gdzie indziej szlaki wysokie są niedostępne z racji zalegającego śniegu lub ich zamknięcia, a tu hasać można i to nie byle gdzie, bo większość szlaków wiedzie uroczymi kanionami po mostkach, łańcuchach, drabinkach i całej masie podobnych zabawek.
W pierwszej części relacji z naszej podróży poślubnej kilka słów o tym jak tam dojechać, gdzie spaliśmy i o dwóch najpopularniejszych miejscach, czyli wąwozie Sucha Bela i polanie Kláštorisko.
Nasze pozostałe relacje ze Słowackiego raju:
Słowacki Raj cz. 2 - czyli 50 km dolin grzechu wartych
Słowacki Raj cz. 3 - Przełom Hornadu, Klastorska Roklina i Velky Sokol
Słowacki Raj cz. 4 - Urok spiskich miasteczek - Lewocza, Keżmarok
O Słowackim Raju ogólnie:
Słowacki Raj cz. 2 - czyli 50 km dolin grzechu wartych
Słowacki Raj cz. 3 - Przełom Hornadu, Klastorska Roklina i Velky Sokol
Słowacki Raj cz. 4 - Urok spiskich miasteczek - Lewocza, Keżmarok
O Słowackim Raju ogólnie:
Annika: W Słowackim Raju byłam po raz pierwszy i myślę, że nie ostatni. Pierwsze moje skojarzenia z tą krainą to szum wody, śpiew ptaków, płynące strumyki, lasy oraz DZIKOŚĆ, którą czuć przede wszystkim na mniej uczęszczanych szlakach. Bez problemu można spotkać tu ptaki drapieżne, salamandrę, jaszczurkę czy wydrę. Krajobraz nie jest monotonny – drugiego dnia nie wiedzieć kiedy pokonaliśmy ponad 50 km. Wyprzedzę Wasze pytanie – „Nie, wcale nie byliśmy zmęczeni ;)” Wręcz przeciwnie, otaczająca nas przyroda, nie zmącona tłumami turystów, pozwoliła zregenerować siły. Poza tym, ktoś kto pierwszy raz wędruje po Słowackim Raju, jest cały czas zaskakiwany - bo oto kończy się ścieżka przez las i wchodzisz w wąwóz. Wąwóz się zwęża, a zamiast po kamyczkach w strumyku trzeba przejść po powalonym pniu przypominając sobie zajęcia z w-fu na równoważni ;) Podnosisz wzrok w górę i widzisz kilkumetrową drabinkę, a obok niej kolejny wodospad – raz wijący się po skale, innym razem z impetem spływający w dół. Wzdychasz i mówisz: ”Ech, piknie tu”. Takich westchnień podczas tego wypadu było niemało. Choć trzeba pamiętać, że mimo tego, że góry tu niewysokie to obfitują w miejsca przepastne, gdzie lęk wysokości może dać o sobie znać.
Dojazd
Grzechu:
Przejście graniczne przekraczaliśmy w Łysej Polanie. Stamtąd jechaliśmy
drogą nr 67 na Spiską Belę i Keżmarok. Za Tatrzańską Kotliną trzeba
uważać, by nie skręcić na Tatrzańską Łomnicę i Smokovce. Drogę można
nieco skrócić omijając Spisską Belę, a przejeżdżając przez Romską Osadę
(drogowskazy tak prowadzą), aczkolwiek polecam tego wariantu użyć tylko
raz w celach krajoznawczych :). W Keżmaroku skręcamy na drogę nr 536 na
Lubicę, Vrbov i Janovce, a w Janowcach na drogę nr 18 na Spisski
Stvrtok. Tam skręciliśmy w prawo na Hrabusice (z reszta pojawiły się juz
znaki na Słowacki Raj). W ten sposób ominęliśmy autostradę z Popradu i
pojechaliśmy najkrótszą, choć nieco krętą drogą.
Nocleg
Jeżeli się chce spać na kwaterze prywatnej, lub pod namiotem, to spokojnie można jechać w ciemno. Pod namiot nieco się baliśmy uderzać, bo to nieco cygańskie okolice. Nienawidzę stereotypów, ale jednak - jak raz się przejedzie wspomnianym przeze mnie skrótem do Keżmaroku przez romską osadę, czy zobaczy takowe osady koło Cingov, to człowiekowi zapala się lampka bezpieczeństwa.
Spaliśmy w Hrabusicach w domku o nrze 501. Cena 6 Euro za osobę. Plus jest taki, że właściciel pracuje na parkingu przy szlakach i ma się 2 Euro dziennie w kieszeni (o ile jest w pracy). Minus - było nie za czysto. Alternatywą było wzięcie pokoju u stojących przy drodze cyganek, albo szukanie dalej.
Spać można w Hrabusicach, Betlanowcach, Cingovie i Pile. Hrabusice to maleńka wioska, ale i tak chyba największa ze wszystkich wspomnianych. Sklepy otwarte do 18:00, najdłużej otwarty warzywniak, gdzie warzyw i owoców nie uświadczysz, za to alkoholi tam tyle, co w niezłym monopolowym. Betlanowce są znacznie mniejsze. Sklepy otwarte do 16:30. Z obu miejscowości do szlaków mamy 30 minut z buta, ale można dojechać autem i zaparkować się w Podlesoku u początku szlaków. We wspomnianym Podlesoku kwater nie ma. Jest za to camping, parę hoteli. Pila to maleńka, spokojna wioska z uroczymi chatkami. Nie zauważyliśmy tam sklepu. Wychodzą z niej dwa szlaki. W Cingovie Grzechu spał ok 10 lat temu. Ze wszystkich tych miejsc najlepszym wyjściem są chyba Hrabusice.
Sucha Bela
Jeden z najpopularniejszych szlaków w tym rejonie. Ponoć w sezonie przemierza go 1000 ludzi dziennie. Nic dziwnego - miejscowi wysyłają tam wszystkich. Na szczęście mimo, że był to nasz najbardziej zaludniony szlak podczas tego wypadu, to były momenty, gdy trudno było kogoś poprosić o zrobienie zdjęcia. Szlak jest w miarę krótki, nietrudny, a uroczy. Kolor znaków zielony. Jak we wszystkich dolinach - obowiązuje tu ruch tylko w jedną stronę - pod górę. Wrócić można alternatywnym łagodnym szlakiem (kolor znaków żółty, potem czerwony). Zdjęcia powyżej i poniżej pochodzą właśnie z tej doliny.
Kláštorisko
Na polanie Kláštorisko krzyżuje się wiele szlaków. Stąd też byliśmy tam popołudniem, rankiem i w czasie nadchodzącej burzy. Najpiękniejsze wydało nam się z rana, gdy jeszcze nie było zbyt wielu turystów, a widok na Tatry przy słonecznej pogodzie był po prostu cudny (co widać zresztą na zdjęciu poniżej).
Poza tym, że jest to główny węzeł szlaków, znajduje się tu schronisko (chyba jedyne w regionie), kilka domków kempingowych i ruiny klasztoru kartuzów z XIII - XIV wieku. Tutaj również funkcjonuje dyżurka górskiej służby ratowniczej.
W następnej części relacji ze Słowackiego Raju opiszemy większość tamtejszych szlaków, czyli naszą wyprawę drugiego dnia pobytu, kiedy to w prawie 10 godzin pokonaliśmy ponad 51 km.
W niedzielę Grzechu biegnie maraton i to nie byle gdzie, bo w pięknej Pradze, więc nie wykluczone, że w tak zwanym międzyczasie napiszemy parę słów właśnie o naszej wizycie tam. Pozdrawiają nowożeńcy - Potuptani.
Nasze pozostałe relacje ze Słowackiego raju:
Świetny pomysł na podróż poślubną... :) Miejsce piękne, sami uwielbiamy chodzić po górach, więc chętnie wybierzemy się w te okolice, tym bardziej, że Wasz artykuł zawiera bardzo wiele pomocnych informacji :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńDzięki, postaramy się, by i kolejne artykuły nie ustępowały temu ;). Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńWybieram się ze znajomymi do Suchej Beli w drugiej połowie kwietnia. Niestety nie mogę znaleźć nigdzie informacji odnośnie tego czy szlak będzie już otwarty. Pomożecie może w tej kwestii?? :)
Pozdrawiam,
Piotrek
Hej. Niestety nie mamy takiej informacji. Jak byliśmy tam na długi weekend majowy (więc niewiele później), to szlaki były otwarte i nie rzuciło nam się nic w oczy na temat ich okresowego zamykania.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź. Mam jeszcze jedno pytanie. Ostatnim razem jak weszliśmy na szczyt Suchej Beli to zastała nas droga asfaltowa. Chcieliśmy zejść innym szlakiem lecz idąc cały czas asfaltem (skręciliśmy w prawo jak tylko na niego weszliśmy od strony wąwozu) doszliśmy do miejsca naszego wymarszu. Wiesz może w którą stronę powinniśmy się udać, aby wracać do Podlestoku innym szlakiem? Myśląc logicznie zapewne powinniśmy pójść w lewo, tylko czy na pewno? Może jest jeszcze inne rozwidlenie trasy o którym nie wiemy.
OdpowiedzUsuńBędę operował kolorami szlaków bo tak łatwiej :). Na Suchą Belę wąwozem wchodzi się szlakiem zielonym. Na szczycie trzeba obrać szlak żółty (+- w lewo) w kierunku Pod Vtacim Hrbom. Tam obieramy szlak czerwony (znowu +- w lewo) do Podlesoka. Droga powrotna nie jest tak ekscytująca, jak wejście, ale jest :).
OdpowiedzUsuń