Jest 10 sierpnia 1628 roku. Okręt Vasa wyrusza na swój pierwszy rejs. Z brzegu oglądają go tłumy ludzi. W końcu to była duma korony szwedzkiej, która już niebawem uderzy na Polskę. Okręt ledwo wyłania się spośród nadbrzeżnych skał. Zostają rozpostarte żagle, co prowadzi do katastrofy. Lekki podmuch wiatru sprawia, że owa duma korony przechyla się na bok i na ponad 300 lat za dom obiera sobie dno Bałtyku. W dalszej części posta opowieść o tym, co w Sztokholmie zobaczyć trzeba :).
Jak jakiś czas temu jechałem do Sztokholmu, to jedynym celem wyprawy było właśnie muzeum okrętu Waza. Mieliśmy do dyspozycji tylko jeden dzień w tym mieście więc trzeba było sobie obrać cel główny, a całą resztę zobaczyć ot tak - po drodze. Plan był strzałem w dziesiątkę.
Budowa okrętu
Okręt Waza dziś znany jest z dwóch rzecze ze swojego sensacyjnego zatonięcia i spektakularnego wydobycia oraz odrestaurowania. Zacznijmy od tego pierwszego, czyli przenosimy się do XVII wieku. Szwecja w tym czasie toczy kilka wojen z Polską. Z kolei pomiędzy Szwecją i Anglią trwa swoisty wyścig zbrojeń o panowanie na morzu.
W 1626 roku zaczynają się prace nad okrętem. Przewodzi im Holender z pochodzenia: Henrik Hybertsson, ale sam król Gustaw Adolf ma wpływ na prace. Do udziału w budowie byli zmuszani również jeńcy wojenni m.in. z Polski.
W tym czasie ma miejsce V wojna Polsko Szwedzka. Zatem w kraju Pippi Langstrumpf i Muminków po prostu nas z deka nienawidzą. Okręt jest przeznaczony właśnie na walki z Polakami. Smaczku dodaje fakt, że na tyle pod ujściami latryn znajdują się rzeźby przedstawiające polskich szlachciców. Ot taka subtelna propaganda :). Aha w Polsce na tronie zasiada Zygmunt III Waza, kuzyn Gustawa Adolfa.
Budowa trwa dwa lata. Król chce, by okręt był smukły, a przy tym był największym galeonem i miał dużo dział. Dziś by mu powiedzieli, że tak to tylko w Erze. Wtedy natomiast spróbowali to osiągnąć. Aby wymagana przez króla liczba dział się zmieściła, są one rozmieszczone na dwóch pokładach. Dla równowagi na najniższy pokład zostaje wrzucone 120 ton kamieni jako balast. Rok przed ukończeniem prac umiera nadzorujący je Holender.
Dziewiczy rejs
10 sierpnia 1628 roku okręt Vasa wyrusza na wspomniany dziewiczy rejs. Gustaw Adolf dopiął swego - Szwecja ma najpotężniejszy na tamte czasy galeon. U bram portu po rozwinięciu żagli uderza podmuch wiatru. Okręt się przechyla, ale daje radę powrócić. Przy drugim podmuchu jest juz pokonany, a razem z nim na dno idzie 30-50 marynarzy.
Czemu utonął?
Specjalna komisja zostaje powołana w celu wyłonienia winnych. Jedno z podejrzeń prowadzi do domniemanych polskich sabotażystów, którzy mieli zmienić plany konstrukcyjne statku. Ostatecznie nikt nie jest uznany za winnego katastrofy.
W dzisiejszych czasach już wiadomo, że wyliczenia z XVII wieku były błędne i tak długi, wysoki i wąski statek, z tyloma armatami na pokładach, potrzebował więcej balastu, który równoważyłby ciężar górnych partii okrętu, gdyby te się przechylały.
Wydobycie
W XVII wieku wydobyto z okrętu tylko to, co najcenniejsze, czyli działa. Następnie zapomniano o nim. Okręt został znaleziony przez archeologa amatora w 1956 roku. Następnie w 1961 roku wydobyto go za pomocą pontonów. Z początku spryskiwano go wodą, by nie popękał. Następnie przez 17 lat (!) spryskiwano go glikolem polietylenowym, który miał wyprzeć wodę i zakonserwować statek. Nasteponie zajęto się odbudową nadbudówek i rzeźb. Rekonstrukcja trwa nadal, ale już od ponad 20 lat okręt (w 95% odrestaurowany) można oglądać w muzeum.
Muzeum
Wejście do muzeum kosztuje 130 koron, ale są duże zniżki dla studentów. Ja parę lat temu skorzystałem z karty Euro26. Muzeum należy do tych nowocześniejszych, więc zwiedza się je przyjemnie. Poza samym okrętem można zobaczyć kilka wystaw dokumentujących budowę i wydobycie statku oraz życie na nim.
Samo muzeum mieści się na wyspie Djurgården, gdzie znajduje się kilka innych ciekawych miejsc, ale o tym - w kolejnej części :).
To mieliśmy farta. Ja bym odwiedziła Szwecję nie tylko z powodu muzeum, ale interesująca ta historia.
OdpowiedzUsuńSpędziłam w tym muzeum prawie pół dnia - było niesamowicie. I chociaż moje zainteresowanie tą tematyką jest umiarkowane przeczytałam każdą tabliczkę przy każdym eksponacie. Okręt robi ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, moim ulubionym muzeum w Sztokholmie jest Nordiska Museet. No i oczywiście genialny Skansen!
Ja właśnie miałem tak samo - kumple, z którymi wtedy jechałem, polecili mi to miejsce i poszedłem tam tak bez przekonania. W środku za to ciężko mnie było oderwać, bo z każdą tabliczką robiło się coraz bardziej interesująco. Stąd ten post - miejsce po prostu wciągające :).
OdpowiedzUsuń