Są biegi, o których nie moglibyśmy nie wspomnieć. Pozytywny Bieg Przełajowy jest zdecydowanie jednym z nich. Dlaczego? Bo ze wszystkich powodów jest (jak nazwa zobowiązuje) pozytywny. Bo organizatorzy dali z siebie dużo. Bo w szczerym polu dokonali cudu. Bo gdy gdzie indzie panuje żądza władzy i pieniądza, to tutaj panuje pozytywna energia i dobre chęci. Chcecie wiedzieć więcej o co chodzi? Przeczytajcie dalszą część posta. Na końcu artykułu znajdziecie linka do zdjęć.
Mroczne widmo
Dla nas ta historia zaczęła się w Blachowni. Tamtejszy sierpniowy bieg "Przełajowa Ósemka" był dla nas numerem jeden w Polsce. No właśnie - był. Przez parę lat Jacek Chudy stworzył tam niesamowitą coroczną imprezę, organizowaną z sercem, dla biegaczy, przez biegaczy. Skutkowało to niesamowita atmosferą i takimi niezapomnianymi wydarzeniami, jak np. ciasto upieczone dla wszystkich biegaczy przez żonę Jacka (a biegaczy było kilkaset). W tym roku wszystko trafił (tu dopowiedzcie sobie co). Po krótce to, co zauważyliśmy. Jacka nie ma w komitecie organizacyjnym. Za jego plecami nowy organizator ustala bardzo wysokie wpiosowe - w końcu Bieg w Blachowni to marka, a na marce można zarobić... Co gorsza - w regulaminie umieszczają w komitecie organizacyjnym Jacka (reklama dźwignią handlu). Prawda wychodzi na jaw. Biegacze zapowiadają bojkot Blachowni. Zawody zostają odwołane. Pozostaje żal, że zepsuto jedną z najlepszych imprez w Polsce.
Powrót Jedi
Szarlejka koło Częstochowy to niewielka miejscowość. Ponieważ mamy ją tuż za przysłowiową miedzą, lubimy biegać po polnych ścieżkach w tutejszych okolicach. Teren jest przyjemnie pofalowany, pod dostatkiem tu lasów i wyrobisk po żwirowniach. Idealne miejsce na zorganizowanie biegu.
Rok temu był tu zorganizowany bieg i marsz na orientację, które zebrały dobre recenzje. W tym roku organizatorów (Stowarzyszenie Pozytywnie Aktywni) wspomógł merytorycznie nie kto inny jak właśnie Jacek Chudy. Jednym słowem - trzeba było tu przyjechać.
Już na pierwszy rzut oka było widać, że dzieje się tu coś szalonego. W polu przygotowano parking i ogromny teren pod miejsce festiwalu. Ktoś tu się nieźle narobił...
Nowa nadzieja
Podczas imprezy Grzechu i Sis startowali w biegu przełajowym na 10 km, Annika w Marszu Nordic Walking na 5km, rodzice Grzecha opiekowali się Szkrabem i aparatem. Start i meta znajdowały się na polnym boisku w okolicach samej Szarlejki.
Trasa biegu wiodła ścieżkami polnymi, leśnymi, szutrem i czasami asfaltem. Bywało pagórkowato i niełatwo, ale nie można było narzekać na nudę. Oznaczenia były ustawione co kilometr, w połowie trasy ustawiono punkt z wodą. Grzechu pisze: do 3 km biegłem za Jackiem Chudym. Na 3km Jaca zszedł z trasy, by poprawić przewróconą tabliczkę informującą o odległości. Szacun.
Kijkarze za to poszli zupełnie inną trasą (jak to wcześniej opisaliśmy - fajnych ścieżek koło Szarlejki jest sporo). Trasa była wytyczona tak, by zawodnicy NW nie kolidowali z biegaczami, co gdzie indziej się niestety zdarzało. Do pokonania były piachy, mini wąwozy i spore nierówności. Niestety zdarzali się zawodnicy, którzy podbiegali. Trasa kijkarzy również była oznaczona co kilometr, a w połowie znajdował się punkt z wodą.
Na mecie na każdego czekała pyszna kiełbacha lub karkówka z grilla. Można było zakupić domowe ciacha, los na loterię (Sis wygrała piłkę plażową, nasz kumpel - tuję). A teraz najciekawsze - w kasie można było odebrać wpisowe. Każdy kasę mógł wziąć do kieszeni, albo wrzucić do puszki stowarzyszenia Pozytywnie Aktywni, by była ona przeznaczona na kursy językowe dla dzieci i zimowisko. Po prostu czapki z głów. Organizatorzy kazali nieco długo czekać na ogłoszenie wyników, ale że atmosfera była na serio pozytywna, to szło to przeżyć. Po ogłoszeniu wyników w tym miejscu rozpoczął się V Pozytywny Festiwal Leśny. Impreza trwałą jeszcze przysłowiowe "ho ho".
Nazwa zobowiązuje i tutaj zobowiązanie owo zostało wypełnione z nawiązką. Impreza była pozytywna z każdej strony i każdego powodu. Jest (nowa :P ) nadzieja, że to się powtórzy i to co roku.
Galeria zdjęć (foty Matuli i Anniki):
:) aż mi się łezka kręciła ze szczęścia jak to czytałem :)
OdpowiedzUsuńspecjalnie dla Was wszystkich ,pożyczoną od ojca podkaszarką w 30 stopniowym upale ( oczywista nie sam ! )chlastałem to suche trawsko,by wyszło jak najlepiej.
Mamy nadzieję że Was nie zawiedliśmy i moc pozytywnej energii była z Wami na trasie przez cały czas :)
:)))))
OdpowiedzUsuńNo właśnie widać było tą moc pozytywnej energii wszędzie, dlatego innej recenzji tej imprezy nie mogliśmy napisać. Do zobaczenia za rok ;)
OdpowiedzUsuńdobrze.rze.jacek.tam.byl.szkoda.blachowni
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Pan Chudy nie przyznał się przyjaciołom biegaczom, że to o kasę chodziło. Radny Chudy zarządzał kasy za organizację ósemki tylko nie zauważył, że jako radny Chudy nie mógł być radnym i jednocześnie być dyrektorem biegu w innym przypadku powinien stracić mandat radnego bo zarządzał pieniędzmi z gminy. Niezły społecznik za pieniądze gminy.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy - nie masz racji. Jacek w serwisie maratonypolskie przyznał, że właśnie chodzi o koszty. Każdy kto ma styczność z organizacją tego typu imprez wie, ile samemu trzeba do takiej imprezy dopłacić, bo nie wszystkie koszty są kwalifikowane i niektórych nikt nie zwróci. Nic więc dziwnego, że nie chciał kolejny raz dokładać. Dziwne natomiast jest to, co się zdarzyło potem - drakońsko podniesiono wpisowe i dalej firmowano bieg Jackiem. To w świecie biegaczy na szczęście bez echa nie nie przeszło.
OdpowiedzUsuń