28 kwi 2013

III Miejski Rajd przygodowy w Katowicach i my na szczycie :)

To było, jak 3, 2, 1. Trzeci rajd Grzecha. Drugi rajd Sistera. Pierwszy ukończony na pierwszym miejscu. Tak, tak - wygraliśmy w kategorii MIX na trasie OPEN. W dalszej części posta o rajdzie, trasie, zadaniach i o tym, że nie było łatwo, nie obyło się bez błędów i było o włos.






Do wyboru były dwie trasy - OPEN i PROFI. Na trasie OPEN trzeba było odwiedzić na piechotę 12 punktów kontrolnych i wykonać na części z nich zadania specjalne. Trasa PROFI to kilakdziesiąt km, część z buta, część na rowerze, część na rolkach.


Uknuliśmy prosty plan. Jak najszybciej staramy się dostać do punktu ze wspinaczką, jak najpóźniej do punktu z basenem. Organizator szybko pokazał, że może nas zaskoczyć - pływanie i wspinaczka były w jednym miejscu... dodatkowo chcieliśmy uniknąć na początku punktów o numerach 1-6, bo były wykonywane razem z trasą PROFI, więc na początku mogły być tłumnie oblegane. I znowu plan tarfił... no wiecie co. Pływanie i ścianka miały numery 3 i 4.


Tyle o planach, teraz czas na rzeczywistość, poniżej relacja z trasy punkt po punkcie w kolejności ich zdobywania.

PK4 - Ścianka wspinaczkowa. Celowo omijamy PK6 i zdobywamy na początku ten punkt. Biegowo jesteśmy na tyle silni, by zjawić się tu jako czwarci, więc kolejka na ściance prawie nas nie dotyka. Sister ledwo po wgramoleniu się w uprzęż już myka do góry.



PK3 - Basen. To było ryzyko, bo basen wysysa z sił, więc lubimy go zostawiać na koniec. A tym razem basen znajdował się w tym samym budynku, co ścianka wspinaczkowa, więc nie ma bata, by nie popływać już na początku. Przepłynięcie dziesięciu długości 17 metrowego idzie sprawnie. Jednak coś za coś. Dotąd Grzechu był lokomotywą, a Sis wagonem. Od tej pory rolę się zmieniają, a Grzechu zaczyna zipać.

PK10 - Najdalej na południe wysunięty punkt na mapie, na oko 2,5 - 3 km oddalony od innych. Mamy nadzieję, że przez ten czas, jak my będziemy go zdobywać, główna fala uczestników z trasy PROFI opuści punkty 1-6. Opis punktu jest obiecujący "Teren probostwa, biblioteka parafialna".  Droga do pokonania długa, na szczęście nachylona ku dołowi. Przez cały ten żmudnie płynący czas i metry wyobrażamy sobie zadanie, które na owym terenie probostwa nas czeka. Może jest tam bardzo stary kościół, a my będziemy buszować po jego wieży, albo piwnicach. Może będziemy szukać jakichś starodruków w owej bibliotece? Wiecie jakie jest nasze zdziwienie, gdy naszym oczom ukazuje się rowerek treningowy? Zadaniem było pedałować w swoim rytmie na tym rowerku przez dwie minuty. Miła ekipa obsługująca punkt nawet się nie pyta o to, kto wykona zadanie. Po prostu sadzają na rowerku (jeszcze przejawiającego funkcje życiowe) Grzecha :). Tym sposobem już na początku Grzechu miał zafundowaną mini namiastkę triathlonu, a jeszcze 9 punktów przed nami...

PK7 - Punkt jest na mapie nieco rozciągnięty. W jego obrębie trzeba było znaleźć biało czerwony lampion (kartkę A4) i doczepionym perforatorem przedziurkować swoja kartę kontrolną. Aha do punktu 10 biegliśmy w dół, więc jak się domyślacie tym razem... bywało pod górę. Raz za skrót posłużył nam cmentarz :).

PK9 - Na stadionie KKS Śląsk Grzechu rzucał piłką lekarską. Była tylko 1 próba. Piłka pokonała dużą odległość, ale wzwyż. Na odległość w poziomie przełożyło się to średnio. Aby dotrzeć do punktu skorzystaliśmy z przejścia podziemnego pod drogą i przejścia dla pieszych przez tory. Nawet jakoś to się fajnie ułożyło.

PK12 - Szturmem wzięliśmy mały zamek (czy coś takiego) na placu zabaw. Oboje musieliśmy wspiąć się po ściance wspinaczkowej dla dzieci, przejść kawałek po siatce i zjechać bez zahamowań ze zjeżdżalni. Radocha - jednym słowem radocha.

PK8 - Na boisku szkolnym Sis rzucała sproszkowanym sosem bolońskim w torebce (czy czymś takim) z odległości ok 2 metrów do miski. 6 prób, część trafiona.

Po PK8 zaliczamy mega skuchę. Postanowiliśmy nieco sobie skrócić, co wywiodło nas totalnie w kosmos i co gorsza jeszcze w tym kosmosie brnęliśmy. Kosztowało nas to sporo metrów i czasu.

PK11 - Zadanie "zakupowe". W Supermarkecie trzeba było znaleźć ceny 200 pinezek białych, dżemu Łowicz z owoców leśnych, naleśników Virtu z brzoskwiniami. No właśnie naleśników, a my namolnie szukaliśmy pierogów...

PK5 - Na drzewie przed kościołem była powieszona kartka z 3 zadaniami matematyczno logicznymi. Zadania są trudne, ale nam się udaje je rozwiązać. Co więcej udało nam się je tu przemycić. Może organizatorzy nie będą nam mieli za złe, że uchyliliśmy im rąbka.


PK2 - Na wcale nie krótkiej (ale fajnej) ścieżce w parku trzeba było znaleźć trzy tabliczki dydaktyczne i odpowiedzieć na 3 pytania.

PK1 - Na skraju lasu była tablica informacyjna, a  przy niej perforator. Dziurkujemy perforatorem kartę kontrolną i voila :).

PK6 - Zadania "lokatorskie" - na osiedlu, które rządziło się bardzo osobliwymi prawami w numeracji budynków, trzeba było poznajdować na domofonach nazwiska pod wskazanymi adresami.

Zadanie kończymy blisko mety, więc teraz lecimy tam ile fabryka dała. Dwie minuty przed nami są Ania i Krzyś - sympatyczni znajomi z poprzednich edycji. Oni jednak mają więcej minut karnych, więc udaje nam się wbić na pierwsze miejsce w kategorii MIX OPEN :).

Tak w kilku słowach - to już kolejna mega impreza zorganizowana przez te osoby. Dla nas jest to fajne oderwanie się od tradycyjnych zawodów na asfalcie, bo tu przy okazji człowiek się świetnie bawi. Do tego dochodzi jeszcze świetna atmosfera, więc czego chcieć więcej :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz