Grzechu pisze:
Dla nas to jeden z najlepszych biegów w Polsce. Świadczą o tym wyróżnienia, jakie zbiera i masa biegaczy, którzy tu z ochotą co roku wracają. Nad biegiem czuwa rewelacyjny facet, więc musiało się udać. Więcej w dalszej części posta.
Zdjęcie w nagłówku: Verdi
Blachownię lubimy. Tak ogólnie. Głownie dlatego, że znamy ludzi stamtąd, którzy zmieniają świat wokół siebie na lepsze. Grzechu miał okazję co nieco współpracować z pozytywnie zakręconymi ludźmi w tamtejszym MDK, a oboje znamy i podziwiamy Jacka, człowieka instytucję, który powołał do życia imprezy biegowe w Blachowni i nad nimi czuwa.
Annika była w Blachowni już przed 8:00 rano, bo zgłosiła się do biura zawodów. Grzechu o bardziej ludzkiej porze dojechał z rodzicami. Dopisała też siostra Grzecha, jego kumpel z pracy i Zabiegani, którzy po prostu najechali na Blachownię (chyba było nas około 36 sztuk).
Start i meta znajdują się na tutejszym stadionie. Ośmiokilometrowa trasa w większości wiedzie lasem, ale są też chwile, gdy biegnie się po żwirku wśród pól i po asfalcie w mieście. Organizatorzy wyraźnie dbają, by nikomu nic się nie stało, więc wszystkie wystające kamienie, korzenie itp. są pomalowane. Oprócz tego warto wspomnieć, że wszystko dobrze oznaczono. Pogoda dopisała, więc biegło się naprawdę przyjemnie. Wyniki nas nawet zadowoliły.
W pakiecie startowym - według maksymy "czym chata bogata" - koszulka, izotonik, baton energetyczny, a nawet serek homogenizowany. Maksyma ta zadziałała też w losowaniu i przy żarełku. Organizatorzy poruszyli chyba niebo i ziemię za sponsorami :)
Wystartowało nas dużo, bo aż 479 biegaczy i 151 kijkarzy. Mimo tego, jakoś trudno było się nie oprzeć wrażeniu, że każdy jest tu dostrzeżony i jest tu ważny. Jacek stworzył fajną imprezę. Widać, że nad całością czuwa biegacz mający wiele serca dla biegaczy. No cóż my tu jeszcze wrócimy.
Galeria - Matula i Annika
Galeria - Verdi
Wyniki - na stronie organizatora
0 komentarze:
Prześlij komentarz