To była krótka wyprawa z cyklu "zrób to sam". Transport był prawie niedrogi i prawie komfortowy. Słowa "niedrogi i komfortowy" sponsorują Polskibus i Simple Express, słowo "prawie", to zasługa PKP, z którego usług musieliśmy na jednym odcinku skorzystać. Nieco baliśmy się wyprawy w grudniu, ale dzięki dobrej pogodzie - była udana. Na koncie mamy fajne wspomnienia i totalną masakrę w wc, ale o tym w dalszej części.
A w następnej części opisaliśmy: jedzenie, Wilno nocą i udane zakupy (czyli co przywieźć). Przeczytasz to tutaj.
Podróż:
Wypad zaczęliśmy planować w drugiej połowie września. Wtedy też kupiliśmy bilety z Warszawy do Wilna i z powrotem. Kosztowało nas to 12 zł w jedną stronę. Powrót Polskim Busem z Warszawy do Częstochowy udało się złowić za 5 zł za osobę. W piątek do Warszawy musieliśmy dostać się tak, by wyjechać po pracy i zajechać na czas. Jedyną możliwością była kolej (48 zł za osobę). Noce z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę przesypialiśmy w autokarze (wygodnym i niezbyt zaludnionym, więc spać się dało).
Cmentarz na Rossie
Na dworcu byliśmy już o 6 rano. Poczekaliśmy do otwarcie pierwszego banku, by wymienić kasę i udaliśmy się w kierunku wc. Jedno z nas ponoć weszło wyjściem, co zablokowało wejście. Drugie wrzuciło 5 litów, których to automat nie ogarniał i w ten sposób system płatnego wejścia do toalet padł na dobre, aż jakaś kierowniczka musiała miejsce to zaszczycić, co by komisyjnie 5 litów wyjąć i ogarnąć cały bałagan. Klątwa 5 litów normalnie;) Szybka herbata w miłej dworcowej kawiarni, na ścianach wisiały zdjęcia i obrazy z autobusami w stylu retro, a z głośników nadawało rosyjskie radio. Ruszyliśmy w stronę cmentarza na Rossie. Oczywiście naokoło i po górkach, bo mapa pokazywała inaczej. Niestety okazało się, że moja karta w aparacie zastrajkowała, więc zdjęcia z komórki. Bardzo ujęło nas to, że grób z sercem generała Piłsudskiego znajduje się pośród jego żołnierzy.
Przedobiednia rundka
Wróciliśmy na dworzec, zakupiłem nową kartę (nieco taniej niż w PL) i uzbrojeni w aparat ruszyliśmy w kierunku starego miasta. Póki było jasno zwiedzaliśmy co się da od zewnątrz, a wnętrza zostawiliśmy sobie na wieczór. Najpierw poszliśmy na Plac Ratuszowy, gdzie w centrum informacji turystycznej dostaliśmy przewodnik za friko i parę innych materiałów (między innymi propozycje tras tematycznych. My obraliśmy: Wilno Romantyczne, Polskie dziedzictwo, oraz wzgórza, zamki i pałace). Potem na Plac Katedralny, a z niego weszliśmy na górę z wieżą Giedymina oraz górę Trzech Krzyży. Z obu miejsc rozpościera się piękny widok na miasto.
Następnie przeszliśmy się uroczym nabrzeżem Wilii aż do zielonego mostu, na którym mężnie pierś prężyły 4 pomniki symbolizujące filary dawnego systemu.
Następnie udaliśmy się w stronę głównej ulicy - Giedymina, gdzie akurat odbywała się jakaś demonstracja, w której udział brał każdy niezależnie od liczby nóg i łap.
Trzy muzy u wejścia do teatru |
W poszukiwaniu jednej płytki ulicznej wróciliśmy na plac katedralny. A owa płyta
to Stebuklas ("Cud"). Z tego miejsca zaczynał się ponad 600km żywy łańcuch
utworzony w 89r. przez ok. 2 miliony osób. Łańcuch łączył Litwę, Łotwę i
Estonię i był pokojowym protestem przeciwko przynależności tych krajów
do ZSRR. A jak się obrócisz na niej o 360 stopni, to co się stanie? Ponoć cud :)
Kościołów w Wilnie jest mnóstwo. Nam najbardziej w pamięci zapadła katedra oraz kościół świętej Anny. Tuż obok kościoła urzęduje Mickiewicz.
Republika Zarzecza
Niezwykle klimatyczna dzielnica artystów i rzemieślników mająca własną godło, flagę prezydenta, a nawet konstytucję na murze. Jednym słowem coś, co trzeba zobaczyć koniecznie.
A w następnej części opisaliśmy: jedzenie, Wilno nocą i udane zakupy (czyli co przywieźć). Przeczytasz to tutaj.
Hej. Cieszę się że trafiłam do Ciebie. Za tydzień jedziemy do Wilna a ja swój przewodnik już mam. Dzięki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMamy za sobą bardzo podobny wyjazd do Wilna:) Tyle, że Ecolines. I niestety nie zdążyliśmy zobaczyć cmentarza na Rossie. Zapraszamy do naszej relacji: http://lecebochce.pl/wilno-prosty-pomysl-na-weekend/ I następnym razem na pewno wjedziemy na wieżę telewizyjną:)
OdpowiedzUsuń