Wymagająca trasa, piekielny upał (jak to mawiają klasycy: sorry, taki mamy klimat), a to wszystko zrekompensowane pięknem koszwickich lasów i niepowtarzalną atmosferą tego miejsca i tych zawodów. Więcej na temat imprezy przeczytacie w dalszej części posta.
Koszwice to niewielka miejscowość koło Lublińca. Znajduje się tu stuletnia karczma prowadzona przez sympatyczną rodzinę. Szczęśliwy traf chciał, że owa rodzina to biegacze i amatorzy nordic walking. W okolicy karczmy znajdują się wytyczone i oznaczone trasy do uprawiania tych sportów, a cyklicznie odbywają się tu zawody sportowe. Na Biegu Kamiennym byliśmy już drugi raz i po raz drugi wróciliśmy bardzo zadowoleni.
Start i meta są ustawione przy kamiennym kręgu nieopodal karczmy. Nieco ponad 10-cio kilometrowa trasa w całości wiedzie po lesie. Dzięki temu upał nie był aż tak nieznośny, jakby mógł być. Punkty z wodą rozstawione były na 3 i 7 km, co też pomagało w zmaganiach z temperaturą. Mimo przeciętnej pogody dla biegaczy, tuptało się bardzo przyjemnie, bo lasy w tej okolicy są po prostu piękne, a żeby nie było za nudno, to co jakiś czas pojawiała się jakaś ambona leśna, czy paśnik.
Po zawodach każdy dostał medal-przypinkę, wodę i mógł skorzystać z prysznica sprytnie skombinowanego z węża ogrodowego.
Każdy dostał też po bułce, śląskiej drożdżówce i kiełbasie, którą należało sobie potraktować przy ognisku. Rozpoczął się wielki piknik okolicznej rodziny biegowej :). Można było też poczęstować się: wodą (kamienną) :), sokiem (kamiennym) :) i niezwykle wciągającą herbata z sokiem malinowym i cynamonem - tu wiedzą jak nakarmić i napoić :). Na potrzebujących czekało tez piwo za piątaka.
Po pikniku odbyła się dekoracja zwycięzców w oryginalnych kategoriach (panny, żony, babcie, kawalerowie, mężowie, dziadkowie) oraz szczodre losowanie nagród. Każdy też otrzymał kamień szczęścia. My co prawda musieliśmy uciekać, bo Szkraba zostawiliśmy u rodziców Ani, a już pora usypiania się zbliżała. Nie mniej jednak zdążyliśmy poczuć tutejszej atmosfery. Jest to impreza organizowana z sercem w miejscu, do którego chce się wracać.
PS. Kochani, z radością informujemy, że zostaliśmy nominowani przez
Festiwal Biegowy w Krynicy do konkursu na Biegowego dziennikarza roku. Jeśli macie
chęć - zagłosujcie na naszego bloga, którego reprezentuje Grzegorz Ząbkiewicz-blog potuptani.blogspot.com - http://www.festiwalbiegowy.pl/vot4 za każdy oddany
głos serdecznie dziękujemy.
Oby więcej takich imprez biegowych z taką atmosferą. Można poczuć się jak w jednej wielkiej rodzinie. Gratuluje też nominacji. Oby było jak najwięcej głosów.
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń