10 mar 2014

Muszyna zaskakująca, czyli zamek i ogród zmysłów.

Muszyna była dla nas chyba największym miłym zaskoczeniem tych wakacji. Wydawało nam się, że jest to taka mała miejscowość koło Krynicy, a okazało się, że spędziliśmy tam cały dzień i było to stanowczo za mało. A dlaczego koniecznie trzeba się tam wybrać, przeczytacie w dalszej części posta.




- Są tu jakieś ciekawe miejsca do zobaczenia? - zapytał Grzechu chłopaka w kiosku.
- W pieruna, ale i tak wszystkiego nie zdążycie zobaczyć. - odpowiedział chłopak i pełno racji było w jego słowach.

Muszynę znaliśmy jedynie od strony rynku i jego okolic. Jak zobaczycie, warto jest jednak czasem wychylić nosa trochę dalej. Postanowiliśmy zapytać w kiosku lotto o namiary na tutejszą pijalnię. Konwersację macie powyżej :)


Za rynkiem, za rzeczką jest miejsce, w którym każdy może napić się wody mineralnej. Jak widać na zdjęciu - dużo w niej żelaza, więc woda ma charakterystyczny  posmak. Nam woda smakowała (jakbyśmy pili muszyniankę butelkowaną ;). Nie jest to jedyna pijalnia wód w okolicy - to właściwie jest jedynie źródełko pod chmurą. W dzielnicy zazamcze są bardziej okazałe.


 
Okazało się, że w Muszynie są niczego sobie ruiny średniowiecznego zamku. Zamek wznosi się na jednym z otaczających wzgórz, nad zakolem rzeki Poprad. Twierdza była kiedyś siedzibą biskupiego "państwa muszyńskiego". U nas na Jurze zamki niszczyli Szwedzi, tu zniszczył go król węgierski. Twierdzę później odbudowano, by służyła jako warownia.


Dla nas - mieszkańców Jury Krakowsko - Częstochowskiej nie lada gratką był fakt, że maczał w tym zamku palce król Kazimierz Wielki, jako i maczał w tych warowniach, co są nieopodal nas.



Z zamku roztacza się piękna panorama na całą okolicę, szczególnie na Poprad.


Tutaj rzut oka na miasto. Widać kościół na wlocie z Krynicy i Powroźnika (lewy górny róg zdjęcia), pałac (na dole na środku).


A od strony południowej na ruinach stoi sobie figura Najświętszej Marii Panny.


Po drugiej stronie góry zamkowej jest dzielnica Zazamcze z ciekawym parkiem zdrojowym i pijalnią wód. My niestety o tą część Muszyny zdążyliśmy jedynie zahaczyć. Jeszcze tu wrócimy. Tutaj mała próbka:


Nasz "informator turystyczny z kiosku" ;) powiedział: 
- Musicie koniecznie odwiedzić ogród sensoryczny.
- Hmmmm....ogród sensoryczny....o co come on? Trzeba było to sprawdzić :)
To był strzał w dziesiątkę, że hej. Na szczycie wzgórza wybudowano bowiem niezwykły ogród. Podzielono go na  kilka części. A każda z nich działała na inny zmysł.

Na początku wchodzimy do ogrodu zapachu. Posadzono tu intensywnie pachnące roślinki. Oprócz typowych roślin o pachnących kwiatostanach, mamy tutaj wiele roślin zielnych: szałwię, tymianek itp. Każdy może rozetrzeć w rękach ich liście, by dodatkowo wydobyć zapach olejków eterycznych. Super sprawa dla osób niewidomych.


Czas na ogród dźwięku. Tu wytężamy słuch. Szumi woda, żwir szeleści pod nogami. Liście drzew trzepoczą na wietrze.



Właściwie można tu usiąść na jednej z ławek i poopalać się pośród przyjemnych szumów i plusków. Przynajmniej Matula uznała, że jej już więcej nic by nie trzeba było 



W innej części ogrodu posadzono rośliny o różnej fakturze np. trawy jak szczoteczki. Tak prezentuje się ogród dotyku.


Ogród smaku wita nas krzewami i drzewami owocowymi. Niestety wszystkie smakowitości na tych pergolach opadły, albo (co bardziej prawdopodobne) zostały pożarte.


Jest jeszcze ogród zdrowia z siłownią na świeżym powietrzu. Ćwiczenie w takich okolicznościach przyrody to czysta przyjemność. 


Na samym szczycie wzgórza znajduje się wieża widokowa. Wystarczy pokonać parę schodów, by zobaczyć Muszynę i okolicę w całej okazałości.


Ciepłe popołudniowe słońce dodawało całemu ogrodowi dodatkowego uroku, aż żal było stamtąd odchodzić. W okolice Muszyny jeszcze Was zabierzemy, ponieważ jest tam jeszcze jedna ciekawostka warta uwagi. No ale to już inna historia....i i nowy post :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz