1 gru 2013

Czarna Góra i Śnieżnik, czyli wypad w góry z niemowlakiem

Ten wypad na zawsze zostanie w naszych wspomnieniach, a do tych gór będziemy mieli sentyment. Jednego dnia zdobyły je trzy pokolenia naszej rodziny ;) czyli Matula, my i Szkrab. Obecność tej ostatniej wymagała od nas nieco więcej planowania, ale całość w 100% się udała. O tym wszystkim w dalszej części posta.





Wyprawę zaczęliśmy z miejscowości Sienna, skąd wyciągiem krzesełkowym wjechaliśmy na Czarną Górę. Taką opcję wybraliśmy ze względu na Szkraba i taką właśnie polecono nam w biurze informacji turystycznej w Stroniu Śląskim. Przy dolnej stacji kolejki można skorzystać z darmowego parkingu. Wyposażeni w mapę i rzeczy dla Małej, ze Szkrabem w nosidełku i całym planem w głowach, ruszyliśmy w drogę.
 
Czara Góra (1205 m n.p.m.) na szczycie posiada  14-sto metrową wieżę widokową. Od górnej stacji kolejki krzesełkowej trzeba pokonać jeszcze parę metrów, aby wejść na szczyt, ale na prawdę warto. Panorama rozciągająca się z wieży zachwyca, widać jak na dłoni całą Kotlinę Kłodzką. 



Dalej z Czarnej Góry obraliśmy szlak czerwony. Ten wariant zdobycia Śnieżnika może nie jest najkrótszy pod względem odległości, ale za to oferuje piękne widoki. Dodatkowo na szlaku co chwilę znajdują się miejsca biwakowe, więc mogliśmy rozplanować wędrówkę pod kątem oporządzania Szkraba.




Zatrzymujemy się przy punkcie widokowym na Żmijowcu (Drugi Żmijowiec). Widać z niego cel naszej wyprawy. Wydaje się być tuż tuż.


Co do szlaków to w tym rejonie jest ich do wyboru do koloru. I to dosłownie: są szlaki piesze, dla narciarzy biegowych, bardzo dużo szlaków rowerowych i na deser szlak papieski.  Zresztą spójrzcie sami:



Dochodzimy w końcu na Halę pod Śnieżnikiem.


Na rozległej hali stoi bardzo przyjemne schronisko PTTK "Na Śnieżniku". Wybudowano je na polecenie wspominanej przez nas w poprzednich relacjach księżniczki Marianny Orańskiej. Początkowo była to zagroda pasterska zwana popularnie "Szwajcarką". Czemu Szwajcarką? Ano dlatego, że mieszkał w niej szwajcarski góral wraz ze swoją mleczną trzódką ;) A i styl budynku był rodem ze Szwajcarii. Dawna Szwajcarka stanowi dziś górą część schroniska. Spędziliśmy tam przyjemnie czas pałaszując pyszne naleśniki z jagodami zebranymi z okolicy. Przez okna udało nam się zerknąć na sporą grupę rowerzystów walczących z równowagą na stromym zjeździe.


Ze schroniska na szczyt Śnieżnika idziemy ok. 30 minut (szlak zielony).


Śnieżnik (1425m n. p. m.) jest najwyższym szczytem polskich Sudetów Wschodnich. Kiedyś stała tutaj niezwykła wieża. Zgadnijcie kto ją postawił? Pewnie powiecie, że Księżna Marianna? Prawie. Wybudowało ją Kłodzkie Towarzystwo Górskie przy aprobacie syna Marianny. W zasadzie były to przylegające do siebie dwie wieże przypominające baszty średniowiecznego zamku. Szkoda, że w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku popadające w ruinę wieże wyburzono. Dziś po wieżach została tylko kupka kamieni. Można wejść na tę kupkę i podziwiać panoramę gór piętrzących się wokół Śnieżnika. A że Śnieżnik jest najwyższą górą w okolicy widoków od i ciut ciut.





Po stronie czeskiej, przy ruinach dawnego schroniska księcia Liechtensteina, stoi kamienny słonik. To on jest symbolem Śnieżnika dla Czechów. Skąd słonik w górach? Postawili go w 1932 roku członkowie niemieckiego stowarzyszenia artystycznego Jescher, w dwudziestą rocznicę zakończenia budowy schroniska. Schronisko nie przetrwało do naszych czasów, za to Słonik tak. Zdjęć brak bo trzeba było schodzić do schroniska, by nakarmić Szkraba ;)


Co do dawnego schroniska po stronie czeskiej. Usłyszeliśmy w biurze it, że w chwili obecnej schronisko to po pożarze figuruje jako ruina, jednak jego piwnice się ostały. W przypadku ewentualnej nagłej potrzeby schronienia się - można z nich skorzystać.


Z Hali pod Śnieżnikiem zeszliśmy niebieskim szlakiem rowerowym, z którego chwilę potem odbiliśmy i dotarliśmy najkrótszą drogą wg mapy do Siennej.

Jak zauważyliśmy, Śnieżnik jest mocno atakowany przez rowerzystów i przez rodziny z niemowlakami i małymi dziećmi. Byli tacy, co mozolnie pchali wózek pod górę (głównie niebieskim szlakiem rowerowym z jaskini Niedźwiedziej). My Szkraba mieliśmy w nosidełku, a zaplanowana przez nas trasa okazała się sukcesem. Polecamy :)  

6 komentarze:

  1. A Szkrabowi jak się podobalo? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po reakcjach sądzimy, że się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny i pomocny opis, dziękuję. Jutro wybieram się:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłej wędrówki i fajnych widoków życzymy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń