20 lip 2014

Dobrodzieńska Dycha - relacja i zdjęcia

W Dobrodzieniu zawsze można liczyć na świetną organizację i ekstremalną pogodę. Kto myśli tak, jak my, na pewno się nie zawiódł. W dalszej części posta nasza relacja i kilka zdjęć.







Szafar, dyrektor biegu kiedyś powiedział: "W Dobrodzieniu, to chyba jeszcze śniegu tylko nie było". Oj, może to i kiedyś będą słowa prorocze :). Tutejszy bieg słynie z ekstremalnej pogody. Czasem są burze z gradem, czasem saharyjskie upały. Tym razem zagościło to drugie.


Trasa to 10 kilometrów asfaltem po miejscowości i jej okolicach. Niegdyś ta trasa wiodła tylko po okolicach i była idealnym miejscem na życiówki. Po przeniesieniu jej bliżej centrum, stała się nieco bardziej wymagająca, ale za to chyba bardziej urozmaicona i ładna (nawet fragment wzdłuż obwodnicy ma coś w sobie). 


Dobrodzień to też bardzo wysoki poziom organizacyjny - sprawne biuro zawodów, wiele punktów z wodą, gąbki i kurtyny wodne, dobrze oznaczona trasa.


My przyjechaliśmy tu ze Szkrabem i rodzicami, czyli obstawą dla Szkraba. Grzechu, jak na młodego tatusia przystało zapomniał stroju do biegania. Na szczęście buty zabrał, spodenki miał na sobie nie najgorsze, a koszulkę pożyczył, więc pobiec mógł. Zjechał się też cały autokar naszych Zabieganych, znajomi ze Strzebinia, Blachowni, Mateusz z Gorlic i sporo innych - na nudę narzekać nie mogliśmy.


Grzechu pisze: Nie nastawiałem się na życiówki, bo od tropików już odwykłem. Z początku ciężko się było przebić przez spowalniaczy, którzy beztrosko ustawili się na przodzie. Na fragmencie wzdłuż obwodnicy wbiłem się w grupkę osób lecących tym samym tempem, co ja. Punkt z wodą na 3 km był zbawienny (jak i wszystkie pozostałe).  Niestety grupka się stopniowo do 5 km. wykruszała, jak się wykruszyła, to jakoś mi ochota odeszła. Na szczęście dotuptałem do 8 km, kiedy to ochota ta wróciła. Na 9 km dogoniłem Daraska z Zabieganych i tak się ścigaliśmy aż do mety. Tym razem, jeszcze ja wygrałem i niech tak zostanie :). Fajnie, bo oboje na pewno na koniec urwaliśmy jeszcze kilka sekund. 

Annika pisze:  Upał odstraszał od szarżowania (tym bardziej jak trzeba pozostać w miarę w dobrej formie, gdy w perspektywie późniejsza opieka nad rozbrykanym Szkrabem ;) Więc ustawiłam się na tyłach. Pobiegnę treningowo, wyprodukuję trochę witaminy D i endorfin ;) Tyle, że zawody to zawody. Niesie do przodu, ale stopuję - przecież upał, nie ma co. Pojawia się jednak cel: wyprzedzić dawnego kolegę z LO, którego dostrzegam na trasie. Cel udaje się zrealizować na 7 km ;). Wyprzedzam jeszcze sporą grupkę osób. Finisz i w dobrej formie melduję się na mecie. Woda na każdym punkcie i kurtyny wodne pozwoliły jakoś się nie dać wysokiej temperaturze. Heh...a pamiętam ten rok, gdy na trasie była burza z gradem i deszczem tak rzęsistym, że nie widziałam kto biegnie przede mną. Był to pierwszy bieg, na który umówiłam się przez forum z Zabieganymi ;)


Myślę, że jeszcze nie raz powrócimy do Dobrodzienia. Trzeba przecież w końcu wygrać ten fotel ;P


PS. Kochani, z radością informujemy, że zostaliśmy nominowani przez Festiwal Biegowy w Krynicy do konkursu na Biegowego dziennikarza roku. Jeśli macie chęć - zagłosujcie na naszego bloga, którego reprezentuje Grzegorz Ząbkiewicz-blog potuptani.blogspot.com - http://www.festiwalbiegowy.pl/vot4 za każdy oddany głos serdecznie dziękujemy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz