21 sie 2012

II Bieg Kamienny - kameralnie i z sercem

W sobotę udaliśmy się do Koszwic, na II Bieg Kamienny. Organizatorzy postarali się, by trasa została w nogach, a atmosfera w sercach. Byliśmy tu już drugi raz i zawsze z chęcią będziemy tu wracać. a w dalszej części posta dowiecie się dlaczego :)




Zdjęcie w nagłówku: Karina Wrzyciel.

Koszwice to mała, ale uroczo otoczona naturą miejscowość położona nieco na uboczu głównych dróg. Znajduje się tu okazała prawie stuletnia karczma o bogatej historii. Można tu wpaść coś zjeść, urządzić weselicho i tym podobne. Karczmę prowadzą bardzo serdeczni ludzie. To oni stali za całym pozytywnym zamieszaniem, jakim był Bieg Kamienny w sobotę 19.08.2012.

Do Koszwic wpadliśmy 5-cio osobową ferajną. Grzechu z siostrą biegał, Annika i już-prawie-szwagier dokumentowali, a mama Grzecha kibicowała. Dojechał też kumpel z pracy Grzecha. Bieg był kameralny (limit - 100 osób). Całą imprezę rozpoczynały biegi dla najmłodszych. Po nich nadszedł czas na dziesięciokilometrowy cross dla całej reszty. Trasa była w miarę płaska, ale trudna, bo po leśnych ścieżkach. Z nieba lał się żar, co nie ułatwiało sprawy. Oznaczono każde pół kilometra, co na Grzecha działało bardzo motywująco. Ogólnie było warto, oj i to jak :)

Po biegu zapanowała prawdziwa atmosfera piknikowa. Każdy mógł sobie usmażyć na ognisku kiełbachę, wszamać ja z bułą, a całość poprawić rewelacyjną drożdżówą. Potem nadszedł czas na dekorację zwycięzców. Tu znowu atmosfera była bardzo przyjemna. Taka rodzinno-imprezowa. Na początku nagrodzeni zostali najmłodsi. Potem dorośli (podzieleni na ciekawe kategorie: panny, żony i babcie, kawalerowie, mężowie i dziadkowie :) ).

Siostra Grzecha wskoczyła na podium w swojej kategorii i dostała uroczy kamienny puchar wykonany własnoręcznie przez organizatora.

Trudno nie wyjść z podziwu, że garstce osób (w składzie rodzina i przyjaciele) udało się zorganizować taką imprezę. Biegi kameralne mają swój urok, ale te w Koszwicach mają urok szczególny, bo widać włożone tu serce. My tu jeszcze wrócimy :).


0 komentarze:

Prześlij komentarz