Toskania to kolejny region na świecie, który nas oczarował. Mieliśmy
okazję zwiedzić takie miasta, jak: Piza, Lucca i Florencja. Wisienką na
torcie była dla nas wycieczka rowerowa brzegiem rzeki Arno, kiedy to
zwiedziliśmy wioski toskańskie, gaje oliwne i uroczą mieścinę w górach.
Wróciliśmy z bagażem wspomnień i fotek oraz jedynie niewielkim ubytkiem w
kieszeni. Dziś nieco o tym, jak nam się udało to osiągnąć plus parę zdjęć
Nasze pozostałe relacje z Toskanii:
Toskania cz. 5 - rowerem pośród winorośli, gajów oliwnych i opuszczonych klasztorów (Calci, Cascina)
Annika: Przed wyjazdem rysował się w mojej głowie obraz Toskanii znany z książek i filmów: cyprysy usiane na wzgórzach pokrytych winnicami, zieleń przeplatana różnymi odcieniami niebieskiego i sieny palonej. Po przyjeździe kolory nabrały kształtu: okiennice uśmiechały się kolorem zieleni, na wzgórzach rosły nie tylko winorośla, ale także liczne gaje oliwne. Siena palona przybrała w miastach postać średniowiecznych budynków, a na obrzeżach falujących kłosów zbóż. Tylko kolor nieba był oczywisty – niebieski ;) Obraz Toskanii dopełniły dodatkowo intensywne zapachy tamtejszej roślinności. O tej porze roku kwitnące rośliny pachną niezwykle intensywnie. I to jedzenie… pyszota! Pokuszę się o stwierdzenie, że mają tu jedne z najlepszych lodów na świecie. Lucca miała smak lodów mango – guawa (przypomniał mi się wtedy rejs po Nilu). Florencja była bardziej tradycyjna: malaga - czekolada. Ale najlepsze według nas lody były w Ghezzano na obrzeżach Pizy – tu miały smak pistacji i batu-bandy (tak nazywały się lody waniliowe z czekoladowymi cornflacksami).
Dojazd
Do Pizy lecieliśmy Ryanair'em z Wrocławia. Bilety na wylot w środę przed Bożym
Ciałem i powrót w niedzielę "po" kupiliśmy już w maju za 46 zł za osobę w
jedną stronę. Był to nasz pierwszy lot Ryanem i rzeczywiście dzieją się
tu rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Reklamy w samolocie,
łapanie miejsc na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy", to tylko niektóre
z nich. My oczywiście w obie strony siedzieliśmy na najlepszych
widokowo miejscach ;).
Jak takie tanie bilety łowić? My nie mieliśmy obranego kierunku - po prostu patrzeliśmy gdzie się da tanio polecieć i poszliśmy na pewne ustępstwa (jak np 1 dzień urlopu). Poza tym śledzimy serwisy o tej tematyce i czasem przeglądamy oferty linii lotniczych - ot tak dla wyczajenia sytuacji. Po drugie w przypadku tanich przewoźników trzeba uważać na opłaty dodatkowe. Przykładem może być opłata za wystawienie biletu lub opłata za bagaż rejestrowany. By uniknąć w Ryanair opłaty za wystawienie biletu płaciliśmy kartą Mastercard Prepaid. O bagażu - napisaliśmy parę słów poniżej.
Pierwszy rzut oka na Pizę
Na lotnisku w Pizie znajduje się informacja turystyczna, gdzie można zaopatrzyć się w przydatną mapę Pizy za free (IT znajduje się też niedaleko dworca na Piazza Vittorio Emanuele i w okolicy Krzywej Wieży. Te poza lotniskiem są rzadziej czynne). Po przylocie, mając do wyboru transport autobusowy lub siłę własnych nóg, wybraliśmy to drugie, by móc już od razu poczuć atmosferę Pizy. Idąc przed siebie z lotniska dotarliśmy na brzeg rzeki Arno, która przez Pizę przepływa. Pokluczyliśmy troszkę po wąskich uliczkach, by w końcu obrać właściwy kierunek na naszą kwaterę.
Nasze pierwsze kroki w Pizie:
Bagaż
Tanie linie lotnicze są tanie, o ile płaci się za sam bilet, a nie za rzeczy dodatkowe (które u regularnych przewoźników są w standardzie). Przykładem jest bagaż rejestrowany. My musieliśmy spakować się w bagaż podręczny, czyli dwa plecaki, o wymiarach maksymalnych 55x40x20 cm każdy i wadze poniżej 10 kg. Plecak jest dobrym rozwiązaniem, bo nie zajmuje rąk. Z plecakami jest tylko taki problem, że zwykle są one wąskie i przy spełnieniu wymiarów na wysokość i głębokość, tracimy nieco możliwej do zapakowania przestrzeni, bo plecak nie ma tych 40 cm szerokości. Nam udało się w markecie kupić właśnie szeroki plecak firmy Outhorn, ale niestety jego jakość wykonania pozostawia dużo do życzenia (po powrocie z Toskanii już zawitał do reklamacji), ale co najważniejsze - szerokie plecaki istnieją.
Przy bagażu podręcznym trzeba pamiętać, że są tu też pewne ograniczenia związane z prawem lotniczym, więc przykładowego scyzoryka, czy czegokolwiek niebezpiecznego się nie przewiezie. Wszystko, co jest płynem, powinno być w pojemniku nie większym niż 100 ml, a takie pojemniki powinny być razem włożone do jednej torebki z zapięciem strunowym.
My w naszych plecakach zmieściliśmy śpiwory (chociaż teraz nie wiem po co), nasze blasane kubecki, ciuchy, żarełko, kosmetyki. Na te parę dni spakowaliśmy się bez najmniejszego problemu. Na lotniskach sprawdzano, czy nasze plecaki mieszczą się do wózków o wymaganych wymiarach, ale ponieważ sami sprawdziliśmy to wcześniej (były takie wózki na hali), to taka kontrola przeszła bez komplikacji.
Zanim o noclegu voila: taki mieliśmy widok z okna :)
Nocleg
Miejsce na spanie zarezerwowaliśmy też wcześniej za pomocą serwisu airbnb. Akurat załapaliśmy się na kod zniżkowy na 30 Euro i dzięki niemu zapłaciliśmy taniej niż by nas wyniosło pole namiotowe (ok. 36 zł za osobonoc). Mieszkaliśmy w sąsiedztwie Pizy u sympatycznego Włocha Massimo, który przywitał nas włoską kolacją, podwoził na dworzec, a nawet pożyczył nam rowery na wycieczkę. Massimo nieźle mówił po niemiecku, słabiej po angielsku. My na odwrót, więc nasze wspólne rozmowy to był jeden wesoły misz masz językowy.
U Massimo oprócz nas mieszkały jeszcze dwie turystki z Australii. Tak więc wieczór po przylocie spędziliśmy bardzo miło. Gospodarz poczęstował nas pysznym makaronem i winem. Toczyliśmy rozmowy w międzynarodowych językach. W ogrodzie buszowały świetliki. A na koniec odkryliśmy smak lodów batu banda ;) Aha, bo koło domu była lodziarnia, gdzie serwowali najlepsze lody, jakimi w Toskanii przyszło nam się delektować.
A tu zajawka tego, co w kolejnych relacjach (a będzie Piza, Lucca, Florencja i nasza wycieczka rowerowa w okolicach Pizy):
Wybieramy się do Toskanii na rowery, ale uprzedzano nas, że bardzo niebezpieczie jeździ się po włoskich drogach. Czy są tam jakieś drogi dla rowerów, ścieżki, trasy czy trzeba jeździć szosami? Będziemy wdzięczni za każdą podpowiedź;-) adres e - mail: tevere@interia.pl
OdpowiedzUsuńKoło Pizy jest o tyle fajnie, że wzdłuż brzegów Arno wiedzie ścieżka rowerowa. Jeździliśmy tam też po wioskach, gdzie ruch był żaden i po normalnej ruchliwej drodze bez pobocza. Przeżyliśmy ;). Rowerzystów tam dużo, więc Włosi chyba przyzwyczajeni. Poza Pizą pewnie traficie na taki sam miks. O naszym jednodniowym rowerowym wypadzie można poczytać w piątej części z Toskanii.
OdpowiedzUsuńMoglibyście udostępnić jakiś namiar na Massimo? :)
OdpowiedzUsuńProszę :) https://www.airbnb.pl/users/show/376593 Massimo mieszka w wiosce sąsiedniej do Pizy, więc do samego centrum jest kilka km. Można podjechać autobusem, można się zabrać z Massimo, jak jedzie do pracy. Czystość w domu na poziomie hmmm włoskim :). Jest bardzo sympatycznie i może Ci się udać załapać na rowery :). Nam się u niego podobało.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń