Annika pisze:
Być w Toskanii i nie zobaczyć stolicy Toskanii? Nie, nie mogliśmy na to pozwolić ;). W dalszej części artykułu Florencja po naszemu, nieco w zwariowany sposób, bo w jeden dzień. Do tego dorzucamy taki nasz mini przewodnik (co warto zwiedzić, a czego nie), praktyczne porady, masę wspomnień i nie mniej zdjęć (golasów też) ;)
Nasze pozostałe relacje z Toskanii:
Toskania cz. 5 - rowerem pośród winorośli, gajów oliwnych i opuszczonych klasztorów (Calci, Cascina)
Do Florencji pojechaliśmy z Pizy pociągiem linii Trenitalia. Po około godzinnej podróży, podczas której można było podziwiać bardziej typowe toskańskie widoki niż w okolicach Pizy, dotarliśmy do głównej stacji Firenze Santa Maria Novella. Nazwa pochodzi od pobliskiego kościoła, który widać tuż po wyjściu ze stacji. Zobaczcie na jak bardzo oczodajny kolor farbują tu rowery do wypożyczenia. Pewnie po to, by nikt takowych nie zaiwanił.
W okolicy znajduje się biuro informacji turystycznej, tam zaopatrzyliśmy się w mapkę miasta (konkretnie: z dworca należy podejść do kościoła - tuż przy nim jest słabo oznaczona informacja turystyczna, ale za to z bardzo miłą obsługą). Wynikało z niej, że niedaleko dworca znajduje się Fortezza Da Basso. Postanowiliśmy ją odnaleźć. Szesnastowieczna forteca pełni rolę centrum wystawienniczego więc jest dostęna tylko od zewnątrz chyba, że jesteśmy uczestnikami targów.
Przemierzając szachownicę florenckich uliczek, z mapą czy bez, co rusz natrafia się na ciekawe miejsca. Kościoły, których wnętrza zapierają dech w piersiach. Miejsca bardziej lub mniej znane. Pierwszym, który zwiedziliśmy było Museo S. Marco.
Na placu Zwiastowania NMP znajduję się Basilica Della SS. Annunziata. Ciekawe są krużganki klasztorne. Barokowe wnętrze kościoła oszałamia wystrojem. Zaraz za wejściem po lewej stornie znajduje się boczny ołtarz z freskiem Zwiastowanie, który według legendy został ukończony przez Anioła, gdy malujący go mnich zdrzemnął się na chwilę. Jak zajrzeliśmy do tego kościoła, to właśnie tam, tak na tyłach odprawiała się msza. Ciekawie.
Po wyjściu z kościoła kierujemy się przed siebie. W oddali widzimy ceglaną kopułę najsłynniejszej florenckiej katedry Santa Maria Del Fiore. Przed powstaniem bazyliki św. Piotra była największa na świecie. Docierając na plac przed katedrą zadziwia nas jej wielkość, trudna do ogarnięcia okiem, misterna fasad oraz tłum turystów. Stajemy w kolejce do katedry. Wejście jest za free. Wewnątrz zachwycają freski na sklepieniu nad prezbiterium. Wejście na kopułę odpuszczamy - płatne, za dużo ludzi, na lepszy widok na Florencję liczymy z innego miejsca. Na placu znajduje się także średniowieczne baptysterium ze słynnymi złotymi Drzwiami Raju.
Uciekamy przed tłumem turystów. Zaszywamy się w miej uczęszczane uliczki. Po drodze mijamy mniej lub bardziej znane budynki. Ciekawe są okolice placu Św. Trójcy. Z niego wychodzimy na most. Znów widzimy rzekę Arno - tu trochę inną niż w Pizie. Z Ponte di S.Trinita widać najsłynniejszy florencki most: Stary Most - Ponte Vecchio. Most nietypowy - zabudowany kramami z biżuterią, głównie złotą. Jako jedyny przetrwał II wojnę światową.
Wśród krętych uliczek natrafiamy na kościół Chiese di Orsanmichele. Była to dla nas jedna z największych niespodzianek w tym mieście. Kościół z zewnątrz wygląda, jak zwykła kamienica. Wewnątrz po prostu oczarowuje freskami. Foty brak, bo zakazali. Mijamy też dom Dantego. Przed jednym z kościołów trafił nam się kadr, jakby nas tu ominęła niezła impreza ;)
Docieramy na Piazza della Signoria. Nad placem góruje jeden z symboli miasta Palazzo Vecchio. Obok stoi fontanna Neptuna, kopia Dawida Michała Anioła i wiele innych, jak to mówi Grzechu, golasów. Uroczy jest dziedziniec Palazzo Veccio. W jego centralnej części stoi fontanna z amorkiem. (Tu pozdrowienia dla cioci Gosi - ona wie czemu :) ).
Grzechu pisze: a pośród golasów paradowała Japonka ubrana, jakby się urwała, tylko nie wiem z czego :)
W pobliżu placu della Signoria znajduje się Galeria Uffizi. Wnętrza galerii kryją dzieła znakomitych artystów, natomiast na zewnątrz, wśród krużganków, można staną twarzą w twarz z którymś z nich.
Znów wychodzimy na brzeg Arno. Idą nadbrzeżem mijamy gmach biblioteki i docieramy do kościoła Santa Croca, przed którym stoi wielki posąg Dantego. Pochowano tu m. in. Galileusza, Michała Anioła, Dante Alighieri.
Słońce w zenicie, postanawiamy coś zjeść. Tym razem szukamy miejsca, którego po pierwsze nie ma w przewodniku, w którym jedzą tubylcy i które po prostu nas zachęci do wejścia. Znajdujemy małą knajpkę na brzegu Arno. Nieco zdala od tłumu turystów i z fajnym widokiem. Zamawiamy pizze (jeszcze jej nie jedliśmy podczas tego wypadu) i wino. Wybór co najmniej trafiony.
Ponte Vecchio przechodzimy na drugi brzeg rzeki. Tu spokojniej. Idziemy w kierunku Kościoła Św. Ducha. Trafiamy na przerwę w zwiedzaniu. Postanawiamy zobaczyć ogród botaniczny Giardino - z zewnątrz nie robi na nas wrażenia. W związku z tym skuszamy się na lody: malaga i czekolada- to jest to ;) Potem wracamy do Santa Spirito.
Z przewodników wyczytaliśmy (i tu drugi raz okazało się, by przewodniki traktować z dystansem), że najlepszy widok na Florencję można zobaczyć z ogrodów Boboli. Wchodzi się do nich przez pałac Pitti. Niestety niemożna wejść do samych ogrodów. Trzeba kupić bilet. Najtańsza opcja, która zawiera ogrody (i w gratisie najnudniejsze wystawy w muzeum) kosztuje 10 euro. Płacimy i wchodzimy no bo przecież ten WIDOK. Postanawiamy zobaczyć część muzeów, na które obowiązują nasze bilety. Zwiedzamy Muzeum Kostiumów, Japońskie (to było jedyne ciekawe), Porcelany - ale stanowczo to nie jest to czego człowiek potrzebuje po całym dniu spędzonym we Florencji. Odpuszczamy resztę i idziemy na poszukiwanie WIDOKU. Jeden jest, ale to chyba nie to - nie widać Santa Maria del Flore. Idziemy wyżej tu też nie to. Schodzimy w aleję cyprysów. Znajdujemy fontannę Neptuna i stwierdzamy, że jest już dużo po 19, a ogrody otwarte są tylko do 19.30, a nie znaleźli jeszcze naszego WIDOKU, ani nie zahaczyli o ogrody Bardini.
Opuszczamy Boboli i idziemy (a raczej lecimy) do ogrodów Bardini. Wszyscy mówią, że je już zamykają. Mimo tego postanawiamy spróbować się do nich dostać. Do ogrodów Bardini docieramy. Niestety Panie przewodniczki zamykają już bramy i wypraszają ostatnich turystów. Nie zwiedzamy już Willi, za to dzięki włoskiej przewodniczce udaje nam się zobaczyć WIDOK. Wydaje nam się,że to widok, którego poszukiwaliśmy ( ale spokojnie, to jeszcze nie koniec - ;) ) Robimy foty i kierujemy się do wyjścia.
Stąd już niedaleko do Piazzale Michealangelo. Miejsca gdzie pierwotnie stał Dawid Michała Anioła. Idziemy pod górkę. Po lewej mijając jeszcze jedne ogrody. Były jeszcze otwarte i dostępne dla wszystkich. Docieramy na górę. Idziemy pod rzeźbę Dawida i.....naszym oczom ukazuje się NAJLEPSZY WIDOK na Florencję i okolicę. Cała panorama Florencji roztacza się przed naszymi oczami. Jeśli poszukujecie widoku na Florencję to zdecydowanie najlepszy jest z tego miejsca :) i nie warto wydawać kasy gdzie indziej. Ten jest za friko, trzeba się tylko wgramolić nieco na górę.
Sił już trochę mniej, ale znajdujemy ich jeszcze trochę. Wspinamy się na górę, na której stoi Kościół Santa Miniato al Monte. Wnętrze kościoła udekorowane jest wielobarwnym marmurem tworzącym geometryczne wzory ze złotą mozaiką na środku. Ma to coś w sobie. Klimatem przypomina Orsanmichel.
Całodzienny spacer po Florencji dobiega końca. Schodzimy w dół. Mijamy Torre dela Zecca Vecchia, idziemy chwilę nabrzeżem, jeszcze raz mijamy katedrę i docieramy na dworzec. W tempie ekspresowym, mając 5 minut do odjazdu, kupujemy bilet, odnajdujemy peron, kasujemy bilety - pomni doświadczeń z podróży do Lucca, i w ostatniej chwili wskakujemy do pociągu. Wypad udany. Wracamy do Pizy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz