1 lip 2012

Częstochowa inaczej cz. 2 - Industriada 2012

Częstochowa może się pochwalić muzeami, które (uwaga uwaga!) nie są nudne! Wręcz przeciwnie. Industriada dla nas była dobrą okazją by je odwiedzić. Na naszym szlaku znalazły się: Muzeum Historii Kolei, Muzeum Produkcji Zapałek. Będzie też nieco o Muzeum Górnictwa Rud Żelaza. Jak znacie Potuptanych, to by wypad był udany, musi się zdarzyć to "coś". Takich cosiów kilka było, a ten najbardziej niespodziewany na scenie miasteczka Discovery. Co się wydarzyło? Przeczytajcie w dalszej części posta.
 
Że w Częstochowie jest Jasna Góra - wiedzą chyba wszyscy. Że warto ją zwiedzić - już niektórzy w to wątpią. A warto, ale w miejsca niezwykłe tam zaprowadzimy Was przy innej okazji. Dziś ciąg dalszy cyklu "Częstochowa inaczej", gdzie piszemy co w Częstochowie warte jest jeszcze zobaczenia. W pierwszej części pisaliśmy o naszej wyprawie rowerowej na Cmentarz Żydowski, kamieniołom na ul. Złotej (nota bene: wiele tam się zmieniło na plus) i na wały nadwarciańskie. Dziś zwiedziliśmy najciekawsze muzea. Serio ciekawe, a piszą ci, którzy za muzeami nie koniecznie przepadają.

Muzeum Historii Kolei

Łezka się kręci. Kręci się, bo historia kolei w Polsce jest zakręcona. Byliśmy potęgą, teraz jest jak jest. Łezka się kręci, bo i historia tego muzeum jest zakręcona. Niestety chyba w Polsce nie jest łatwo takie instytucje prowadzić, ale ostatecznie pewnym pasjonatom się udało i od grudnia 2011 roku muzeum działa. Aha i łezka się kręci, bo są jeszcze tacy pasjonaci... A teraz do rzeczy.

Muzeum Historii Kolei otwarte jest we wtorki, czwartki i soboty. Wstęp jest bezpłatny. Eksponaty można fotografować, dotykać, sprawdzać jak działają, czyli historię da się tu przeżyć za pomocą wielu zmysłów. Muzeum jest pod opieką Towarzystwa Przyjaciół Kolei Warszawsko Wiedeńskiej. A w środku: sprzęt, lampy, mundury, stare bilety, dokumenty, elementy wagonów, lokomotyw, dworców. Czyli mamy kwintesencję kolei z najlepszych jej czasów w jednym miejscu.

 

Podczas Industriady mieliśmy jeszcze okazję przejść się do nastawni, gdzie dowiedzieliśmy się o pracy dyżurnych ruchu, ich narzędziach (programach komputerowych). Piętro niżej pokazano nam różne sterowniki i kable, czyli bebechy tychże narzędzi.





Była okazja przejechać się pociągiem po specjalnej trasie oraz drezyną. Na pociąg nie zdążyliśmy, a do drezyny byłą duża kolejka, aczkolwiek sama ona (drezyna) prezentowała się nieźle. Napędzana była silnikiem z Malucha.


Można tez było pooglądać modele kolejowe.


Muzeum znajduje się na dworcu Częstochowa Stradom, który chyba powoli dogorywa, jak w listopadzie 2010 zamknięto tu poczekalnię i kasy biletowe. A tyle razy wsiadało się tu kiedyś do pociągu na wakacje. Łezka się kręci...
 



Muzeum Produkcji Zapałek

Łezka się kręci. Pudełka zapałek z czarnym kotem (seria Black Cat) na etykiecie przypominają nam dzieciństwo. Chyba nie tylko nam. Zapałki te były produkowane właśnie w Fabryce Zapałek w Częstochowie, która działa od 1882 r.


Co w muzeum jest najbardziej niesamowite? Nie jest to jakiś luźny zbiór eksponatów, a prawdziwa fabryka z prawdziwą linią produkcyjną działającą od 1930 roku. 





Fabryka przeżyła wielki pożar w 1930 r., II wojnę światową, niestety ma dziś (już jako muzeum) duże problemy finansowe i chyba za małe wsparcie od rządzących. A szkoda.

Podczas Industriady zwiedziliśmy z przewodnikiem właśnie tą linię produkcyjną, a potem obejrzeliśmy dwa filmy. Przewodnik opowiada bardzo ciekawie i widać, że ten człowiek tym żyje. Grzechu pisze: muzeum zwiedzałem już trzeci raz. Wcześniej w mniejszych grupach, gdzie przewodnik miał więcej możliwości poopowiadania o maszynach i nawet pokazywał je w ruchu. Tym razem było chyba mniej czasu, grupa była ogromna, a maszyny stały - może ma to związek z kłopotami muzeum (i oby one się skończyły, bo na serio fajne miejsce).

Muzeum otwarte jest od poniedziałku do piątku. W weekendy trzeba się umówić. Bilety kosztują 10 zł normalny, 5 zł ulgowy. Warto.

Muzeum Górnictwa Rud Żelaza

Dla nas totalny numer jeden w Częstochowie (bo i pewnie z finansami tu lepiej niż w poprzednich). W Parku Stanisława Staszica nieopodal Jasnej Góry znajduje się takie intrygujące wzniesienie - taka cywilizowana norka. Jest to właśnie wejście do muzeum. A co za nim? Podziemne korytarze stylizowane na prawdziwą kopalnię. Na chodnikach poustawiano oryginalny sprzęt i środki transportu. Można zobaczyć tu fragment ściany eksploatacyjnej, stację pomp i kilka sal ekspozycyjnych. Największe wrażenie robią właśnie korytarze kopalniane. No i można się dowiedzieć co oznacza "urabianie przodka", czy "smyczenie kibla".


Dla chętnych zobaczenia zajawki tego, co jest w środku kilka zdjęć, dzięki uprzejmości Kuby Tęczy:

Zdjęcie: Kuba Tęcza

Zdjęcie: Kuba Tęcza

Podczas Industriady w tym roku nie weszliśmy do środka - kolejka była za długa. Byliśmy tu już dwa razy. Ostatnio rok temu. Wtedy można było w środku nawet użyć detonatora i zrobić mini wybucha (a przynajmniej było słychać bum). W tym roku w parku przed muzeum była wystawiona czeska lokomotywa (Skoda :) ), byli również kowale, którzy pokazywali i pomagali w wykuwaniu ładnych rzeczy.



Miasteczko Discovery
W Częstochowskiej Strefie Kibica też się działo. W namiotach Politechniki Częstochowskiej można było zobaczyć roboty, fajne eksperymenty itp. Były też zabawy z mąką ziemniaczaną wymieszaną w wodzie, czyli płynem nienewtonowskim, dzieciaki ponoć po tym biegały i skakały. A my z ciekawości poszliśmy pod scenę na pokaz iluzjonisty (Rafał Mulka). Do jednej sztuczki na scenę zaproszony był chłopak z widowni. Miał wybrać sobie dziewczynę, która mu się podoba najbardziej. Wybrał Annikę (Grzechu: Wybór był oczywisty...). Annika miała wybrać chłopaka z widowni, który jej się podoba najbardziej i wybrała Grzecha (Grzechu: Wybór znów był oczywisty). Grzechu dostaje analogiczne zadanie i z poprawności politycznej wybiera pierwszą lepszą dziewczynę. W parach zostaliśmy ze sobą związani i mieliśmy za zadanie przez 2 minuty się wyplątać nie rozcinając sznurków. Pierwsza para, gdy czas minął, była w punkcie wyjścia. My zaplątaliśmy się jeszcze bardziej. Na końcu iluzjonista pokazał na czym cały myk polega, a my ze sceny zeszliśmy z dwoma sznurkami i masą gadżetów od Discovery i organizatorów Industriady :)

Ogórek

Z okazji Industriady po torach mknął zabytkowy tramwaj, a ulicami rządził ogórek.


 


0 komentarze:

Prześlij komentarz