30 cze 2018

IV Rajd miejski Bielsko-Biała - przyjemna mieszanka miasta, gór i chaszczy

To jest nasz ulubiony rajd miejski. Do Bielska zawsze wracamy pewni dobrej zabawy, wymagających i dobrze przygotowanych zadań i jeszcze raz: dobrej zabawy. Jak było tym razem? Zapraszamy do relacji z 38 kilometrów przebiegniętych po Bielsku-Białej i okolicach.





Skorzystaliśmy ze zdjęć pochodzących ze stron organizatora.

Przed startem trzeba było powalczyć o mapę. Aby ja otrzymać należało odpowiedzieć na pytanie: W którym roku na mistrzostwach świata w piłce nożnej reprezentacja Polski straciła najmniej bramek. My na szczęście odrobiliśmy nieco pracę domową i poszło nam gładko. Czas na szybki rzut oka na mapę i po krótkiej analizie godzin otwarcia punktów kontrolnych ruszyliśmy w trasę.


PK 3 - Na początku przed budynkiem informacji miejskiej dostajemy turystyczny plan centrum. Przy pomocy jego i wujka G mamy znaleźć budynek, na którym dumnie stoi posąg Apolla. To nam idzie bez problemu. Poszukiwany Apollo ozdabia Teatr Polski w Bielsku Białej. Tam lecimy.

PK 12 - Najbliżej Apolla był Ośrodku edukacji Sokrates. Tu dostajemy zadanie komputerowo-growe. Na wielkich dużym ekranie dotykowym Grzechu gra w węża, którym trzeba zjadać świecące punkciki, aż osiągnie się odpowiednią długość, no i wypada się nie zabić. Wąż za bardzo posłuszny nie był, więc śmierć zbierała na nim pokaźne żniwo, ale że głupi ma szczęście, to udaje się złapać ogromne światełko, które pozwala nam zakończyć zadanie.

PK 2 - Teatr Lalek Banialuka. Na punkcie rozwiązujemy prostą wykreślankę. Suniemy dalej. Wariant obieramy może nie najszczęśliwszy (zamiast PK 4, PK 13, PK 5 lecimy PK 13, PK 4 i PK 5), ale tragedii nie ma.


PK 13 - W fitness klubie Solar Grzechu skacze na skrzynie, a Annika macha kettlem. Słoneczko daje swoje, więc wybiegamy w stanie wskazującym na zmęczenie, a to dopiero początki.


PK 4 - OSR Viktoria ugościł nas ostrzałem piłkami ping-pongowymi. Dosłownie ostrzałem i jeszcze kazali nam je odbijać :). Ostrzał jest na tyle solidny, że odbijanie idzie kiepsko i zgarniamy solidną karę wymierzoną w przysiadach. Karę wykonujemy i suniemy dalej.

PK 5 - Kolejny punkt to hufiec ZHP. Tutaj jedno trafia kulkami do celu, a drugie podnosi pieniek tak długo, aż to pierwsze trafi. Potem zamieniamy się rolami, więc to drugie pierwszemu może się odwdzięczyć :).

Zastanawiamy się, czy do PK 6 lepiej lecieć ulicami, czy górską ścieżką prawie po poziomicy (jak wiadomo "prawie" robi wielką różnicę). Wybieramy to drugie i... tego nam było trzeba - asfalt by nas zrył mentalnie, a tu po prostu relaksujemy się.

PK 6 to stacja dolna kolei linowej na Szyndzielnię. Tu dostajemy kolejną mapę. Czeka nas bieg na orientację. Tu możemy się rozdzielić, my jednak uznajemy, że większą frajdę będziemy mieli lecąc razem.


PK A - Nawigacyjnie łatwy, po prostu trzeba sunąć pod górę w miejscach, gdzie las jest rzadki, a tam, gdzie gęsty - skorzystać ze ścieżek.

PK B - Musimy wrócić do drogi asfaltowej +- tam, gdzie robi się ona nieco szersza. Po drugiej stronie drogi powinna być ścieżka. Trochę nie chciała się nam pokazać, ale udało się ją w końcu znaleźć. Dobijamy do szerszej drogi i lecimy nią, aż nam się ukaże cywilizacja. Skręcamy w ścieżkę w prawo, drepczemy pod solidną górę i mamy paśnik - a tam punkt.

PK C - zbiegamy, wbiegamy, liczmy ścieżki, mosty, polany. Punkt atakujemy od wschodu, co by przez strumyk nie przeskakiwać. Szukamy go nieco za wcześnie - nie na tym pagórku, ale po pewnym czasie znajdujemy, najgorsze za nami :)

PK D - zbiegamy do skrzyżowania dróg na polance i skręcamy we właściwą ścieżkę. Paśnik czai się za zaroślami, na szczęście przy nim siedzi Hania z Teamu "InoSCI" i z zaśpiewem woła "tu tuuuuu tu tuuuuu"

PK E - nawigacyjnie prosty, a na miejscu spotykamy Anię i Maćka z teamu "Klub Królika Stefana" i przez chwilę z nimi lecimy do Bystrej. Największą trudnością jest tu przejście z mapy do BNO na mapę ogólną. Dobijamy do żółtego szlaku, lecimy nim do Przełęczy Koziej i zbiegamy do Bystrej. Trochę boimy się o zapasy wody i jako, ze jest niedziela niehandlowa, przy jednym domu przystajemy i uzupełniamy bukłak dzięki uprzejmości mieszkańców.

PK 14 - zadanie linowe - Grzechu na linie przeprawia się na drugą stronę rzeki. Heh na punkcie czekała na nas woda, a tuż za punktem były otwarte sklepy, więc niepotrzebnie się martwiliśmy o zapasy :)

PK 9 - LKS Klimczok Bystra - musimy tu skompletować strój biegacza i skoczka narciarskiego. Małą zagwozdkę mamy z butami, ale udaje się. Druga część zadania to quiz z wiedzy o klubie i jego najsławniejszych sportowcach. Można na szczęście było korzystać z telefonów. Niestety sędzia nam odrzucił jedną poprawną odpowiedź i straciliśmy sporo czasu na szukaniu w odmętach internetu innych możliwości. Na szczęście w końcu udaje się w końcu test zaliczyć i z bagażem nowej wiedzy (i to bardzo ciekawej wiedzy) wracamy do Bielska.

PK 8 - Rowerownia freeridesport - każde z nas musi przejechać na rowerze po powyginanym i pofalowanym torze. Trudnośc polega na tym, że pedałować można tylko na początku, a resztę toru trzeba pokonać odpowiednio balansując ciałem. Za dodatkowe pedałowania jest kara wymierzona burpees'ami, którą no... wykonujemy :)

Zanim dojdziemy do PK 11, pobiadolmy nieco nad PK 7. Tam znajduje się nasze ukochane Radio Bielsko, gdzie na poprzednich edycjach rajdu wykonywaliśmy mega klawe zadania. W tym roku PK 7 znalazł się jedynie na trasie rodzinnej, a tak sobie ząbki na ten punkt szczerzyliśmy. Pobiadoliliśmy.

PK 11 - Państwowa Straż Pożarna - wiedzieliśmy co nas tam czeka. Rok temu miał tu miejsce solidny wycisk. Tym razem strażak Daniel (mistrz Europy w sportach pożarniczych) już na wejściu mówi, że tym razem jest lżej. Hmmm pytanie gdzie :). Grzechu robi rundkę z wężem strażackim na ramieniu dookoła ogromnego gmaszyska komendy, zwija i rozwija węże, przenosi baniaki, a Annika przez cały ten czas restytuuje manekina tak solidnie, że aż jej się manekin spocił. Uff to już koniec.


Do mety droga jest prosta. Wpadamy jako czwarta mixowa ekipa. Do podium zabrakło minutki, ale jesteśmy bardzo zadowoleni, bo bawiliśmy się niesamowicie. Nie popełniliśmy błędów, które mogły by nam zepsuć humor. W tym roku ten rajd miał miejsce po części na nowych terenach i był jakiś taki mniej miejski i akurat tego nam chyba było trzeba. Ten rajd to również ludzie - przede wszystkim niesamowita ekipa obsługująca punkty i organizująca to całe zamieszanie, ale również sympatyczni współzawodnicy. Co do organizacji - nie można niczego się przyczepić - wszystko było przygotowane solidnie, a zadania były różnorodne i ciekawe. Wracamy brudni, zmęczeni i uhahani. My tu jeszcze wrócimy :)...


    

1 komentarze: