4 lip 2016

Orienteering w Cieszynie - z mapą po obu stronach granicy

20 km z mapą po obu stronach granicy - brzmiało tak zachęcająco, że już na samą myśl o tym rajdzie, zacieraliśmy ręce. Byliśmy, potuptaliśmy i nie zawiedliśmy się :). Zapraszamy do relacji.







Rozpoczęcie imprezy ma miejsce na rynku w (Polskim) Cieszynie. Spotykamy sporo znajomych z innych rajdów, więc czas upływa szybko. A jeśli o czasie mowa - o ile na wcześniejszych rajdach płynął niekiedy z przymrużeniem oka ;), to dziś wszystko stratuje bardzo punktualnie.



Dostajemy dwie mapy - jedna ogromna turystyczna z ładnie namalowanymi budynkami i podpisanymi ulicami. Obejmuje centralną część miasta i punkty w niej położone. Ta mapa jest wspólna dla wszystkich tras. Dostajemy też drugą mapkę - tym razem w formacie A4. Obejmuje większy obszar, ale jest mniej dokładna, nie ma podpisanych ulic itp. Na niej znajduje się tylko część punktów. Jest przeznaczona dla naszej trasy i dla rodzinnej.


Przed startem mapy czekają sobie na nas odwrócone do góry nogami. Na sygnał chwytamy je i do nas należy decyzja, czy poświęcamy czas na zaplanowanie trasy, czy od razu lecimy. Wybraliśmy opcję nr 2. Szybko decydujemy, że lecimy na najbardziej oddalony punkt (PK 13), może zaliczymy coś po drodze, np. PK 5, punkty w centrum miasta zostawiamy na koniec i jakoś to będzie :). Dopiero w biegu walcząc z ogromną mapą turystyczną zauważamy, że ominęliśmy punty 3 i 6, które warto było machnąć po drodze, a w ogóle to najfajniej by było pobiec zupełnie w odwrotną stronę :). Na pociechę zauważamy, że po drodze jest jeszcze punk 7 i w ten sposób klaruje nam się nasz wariant trasy.

PK 5 Most Sportowy, na którym stykają się Ceska Republika/Rzeczypospolita Polska.Trzeba policzyć kłódki znajdujące się nad tym napisem po północnej stronie mostu.


PK 7 Basen. Grzechu przepływa 300 m. Basen jest 50-cio metrowy, więc płynie się jakoś długo i tak człowiek ma czas na to, by mu głupie myśli do głowy przychodziły. Np. o tym, że basen mogliśmy sobie zostawić na koniec, bo stracimy tu sporo czasu i sił. Annika cały ten czas wykorzystuje na przeanalizowanie map.


Do PK 13 trzeba dobiec daleko, pod górę, właściwie do końca Polski. Tam czeka niby tylko drzewo z perforatorem obok słupa telefonii komórkowej, ale jest coś jeszcze nie do przecenienia. Boski widok na Beskidy!!!


Jeden z najdalszych punktów mamy zaliczony.

PK 8 - schronisko młodzieżowe. Nie doczytujemy, że trzeba tu tylko podbić perforator i wbiegamy do środka. Na szczęście Pani portierka szybko wyprowadza nas z błędu. Kolejny punkt znajduje się niedaleko, ale że Cieszyn płaski nie jest, trzeba tuptać pod górkę

PK 4 - ścieżka zdrowia. Każde z nas ma do pokonania ciekawy tor przeszkód.


PK 1 - ścianka wspinaczkowa. Do pokonania jest długa droga wzdłuż ścianki. Im dalej się przejdzie, tym mniej minut karnych się zarabia. Trzeba jeszcze nieco czasu odczekać, na miejscu były kolejka złożona z dwóch zespołów. Za niewykonanie zadania jest 15 minut karnych. Uznajemy, że nie opłaca się czekać, a i trudność i długość trasy nie wróży zakończenia tego zadania z zerowymi punktami karnymi (jesteśmy już zmęczeni, a Grzechu się oszczędza, bo odzywa mu się kontuzja), więc odpuszczamy.

Lecimy dalej. Choć słowo "lecimy" jest tu lekką przesadą, bo przed nami długi podbieg w słońcu. Docieramy do drugiego najdalej wysuniętego punktu czyli PK 12. Tu czeka na nas perforator. Spotykamy trzy sympatyczne ekipy z trasy rodzinnej i razem dziurkujemy karty startowe.


Teraz pojawiła się zagwozdka jak dostać się do PK 10. Są dwie opcje: dalszy, bezpieczny wariant asfaltem, albo krótsza droga wzdłuż S1. w terenie widzimy, że jakaś ścieżka tam idzie, ale też mapka pokazywała, że gdzieś po drodze spotkamy rzeczkę. Ryzyk fizyk - lecimy tędy. Przez chwilę jesteśmy "buszującymi w zbożu", potem skaczemy przez cieki wodne, zarośla i to, co konie robią. Tak docieramy do asfaltu i po raz kolejny uśmiechają nam się gęby - bo znów przed naszymi oczami rysuje się super widok na Beskidy.

PK 10 znajduje się przy bunkrze pod mostem. Tu zadanie z geografii - musimy odpowiedzieć na kilka pytań o to, które kraje graniczą ze sobą.


Z PK 10 do PK 11 znów pod górkę. Czujemy już zmęczenie. Docieramy do Cmentarza żydowskiego. Tam z okolicznościowej tablicy na bramie przy wejściu mamy się dowiedzieć "Gdzie mieszka Pan Edward?" ;). Dla niewtajemniczonych - Edward J. Phillips przekazał sporo środków na prace porządkowe przy cmentarzu.


Wracamy do centrum miasta. Tu czekają nas najciekawsze zadania.

PK 9 to Muzeum Drukarstwa. Docieramy do niego od ulicy Stromej, lecz nie znajdujemy tu wejścia. Okazuje się, że wejście jest od ul. Głębokiej. Do wykonania mamy zadanie artystyczne. Trzeba wykonać pocztówkę metodą linorytu. Rysujemy rotundę romańską (jej wizerunek znajduje się na banknocie 20 zł - to jedna z najstarszych świątyń chrześcijańskich w Polsce). Koło rotundy lampion i nasze inicjały ;). 




PK 2 - tu czekają nas dwa zadania. Jednym jest wejście na Wieżę Piastowską. Pniemy się po wąskich schodach na górę, gdzie zatrzymujemy się na chwilę, by ponapawać się wspaniałym widokiem na miasto i góry wkoło. Drugie zadanie czeka na nas w Zamku Cieszyn. Otrzymujemy tam kontury herbu, zostawiamy je w jednej sali i biegniemy do drugiej, gdzie mamy nasz herb i zapamiętać kolory. Sęk w tym, że w owej sali jest tych herbów całe bogactwo ;) Teraz trzeba wrócić do pierwszej komnaty, by odwzorować kolory z herbu.


Ostatnie dwa PK znajdują się po stronie czeskiej. Jak pisaliśmy - mogliśmy je zaliczyć na początku. Skoro wtedy tego nie zrobiliśmy, to zostały nam na koniec :).


PK 6 Rynek u sąsiadów, czyli w Czeskim Cieszynie. Taki trochę był opustoszały. Za zadanie mamy spisać numer telefonu do Pana Sikory ze sklepu z pieczywem.


PK 3 Mamy spisać cenę litra mleka z automatu zamontowanego przy kamienicy na przeciwko dworca kolejowego w czeskim Cieszynie.

To tyle. Słońce dało nam popalić, więc jesteśmy zmęczeni i wyschnięci, ale koniec jest blisko. Biegniemy do mety, gdzie meldujemy się jako pierwsza drużyna.

W oczekiwaniu na wyniki udajemy się z powrotem na czeską stronę, by się odpowiednio nawodnić i w napoje zaopatrzyć ;). Hmmm ciekawe co by było, jakbyśmy w ramach jakiegoś zadania musieli posprawdzać ceny produktów w czeskim supermarkecie :).

Udaje nam się wygrać w kategorii MIX. Nie ukrywamy, zabawa była przednia. Widoki dla nas - górolubów po prostu niesamowite. Zadania były ciekawe, teren zróżnicowany. Było jeszcze to, na co zawsze u Marcina można liczyć - sporo dobrego humoru, luzu i po prostu świetna atmosfera. Cieszyn zachęca do odwiedzenia i odkrycia go jeszcze bardziej. Na pewno tu jeszcze wrócimy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz