18 sty 2016

9 Festiwal Spełnionych Marzeń - Mysłowice 2016

Hu hu ha. Hu hu ha nasza zima... piękna :). Szczególnie na trasie Biegu Spełnionych Marzeń. W dalszej części posta relacja z pierwszego naszego startu w tym roku. Oby cały taki rok! Zapraszamy do lektury :)






Trzy, dwa, jeden, zero...go! Czyli starty w Nowym Roku rozpoczęte :)

Annika po latach (dokładnie sześciu) powróciła na ścieżki biegowe w Mysłowicach. W tym roku bieg ten zaliczany jest do Grand Prix Zabieganych więc była okazja "spełnić swoje marzenia" po raz kolejny. Obawa była jedna (czy brak butów crossowych) umożliwi "normalne" bieganie bez wywrotek, bo to przecież styczeń i z pogodą bywa różnie. Grzechu z jednej edycji przywiózł pamiątkę w postaci dziury w kolanie w spodniach. No nic po prostu trzeba jechać i zmierzyć się z trasą ;)

Grzechu też sobie zrobił przerwę od Mysłowic, ale tylko na dwa lata. Kilka minusów przysłoniło mu plusy, o czym jeszcze napiszemy. W tym roku postanowił się przeprosić z tym biegiem, przywdział portki z "dziurawą pamiątką" z jednej z poprzednich edycji i... do boju :) 

Mając zapewnioną opiekę dla Szkraba wyruszyliśmy z ekipą Zabieganych do Mysłowic.
Wyślizgana droga do biura zawodów nie nastrajała optymistycznie. Za to sceneria wokół rekompensowała wszelkie niedogodności. Zamarznięte jezioro, las - wszystko przyprószone śniegiem. Jak z bajki :)

Start o nietypowej godzinie: "dwa filary dwie przepaście jedenasta jedenaście" :). Trasa biegu jest dość wymagająca. Nie brakuje tu podbiegów i zbiegów. Miejscami jest ślisko, szczególnie na drugiej pętli (bieg jest rozgrywany na dwóch pętlach). Cały dystans ok. 15,7 km po lesie i przy jeziorze (tudzież zalewie). Biegło nam się bardzo dobrze, a piękne okoliczności przyrody bardzo pomagały, bo po prostu się chciało.

To chwila o plusach i minusach. Największym minusem tej imprezy jest długi czas oczekiwania na dekoracje. To niestety nie zmienia się od lat. Drugi minus, to połączenie tras biegaczy i NW. Swego czasu trasa biegaczy krzyżowała się z trasą kijkarzy, co było bardzo niebezpieczne. Obecnie to zostało poprawione, ale i tak trasa został poprowadzona tak, że biegacze dublowali kijkarzy. Po biegu (podczas oczekiwania na dekorację...) było słychać, że przeszkadzało to obu stronom. No to czas na plusy dodatnie :). Ta trasa po prostu ma coś takiego w sobie. Piękna przyroda aż zaprasza, a nagromadzenie podbiegów i zbiegów jest takie "akurat". Na mecie czeka magiczna herbata, która dla nas jest takim trochę symbolem tych zawodów.

Zabiegani Częstochowa (czytaj nasi :) ) wygrali klasyfikację dla najliczniejszego klubu biorącego udział w zawodach.

Drugie miejsce w klasyfikacji open zajął nasz klubowy kolega Zbyszek Kalinowski. A wśród kobiet wygrała częstochowianka: Mariola Sojda. Pozostali Zabiegani wypadli równie dobrze. Nam udało się wybiegać 4 miejsce w Mistrzostwach Małżeństw, co baaaardzo cieszy :).

5 komentarze:

  1. Dlaczego nie ma dalszych wpisów? nie poddawajcie się i piszcie dalej, motywujecie wiele osób! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, dlaczego nie ma dalszych wpisów....phi! To pisałem ja...Brat :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy już gotową masę wpisów z Karkonoszy, Gór Sowich i Stołowych. Za obsuwę - podaję się do bicia ja - bo nie wrzuciłem do nich zdjęć. (Przeprowadzka itp - wiecie jak to jest). Wracamy, więc lada moment wpisy będą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to już lepiej brzmi :) Albo będą wpisy albo ...nastąpi zalew hejtem ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh bratni hejt brzmi groźnie :P. Tymczasem zapraszamy do lektury, bo coś świeżego jak bułeczka poszło :).

    OdpowiedzUsuń