5 paź 2015

Koleżeńska Impreza na Orientację - KINO 4

Od czasu do czasu w naszym klubie (Zabiegani Częstochowa - rzecz jasna :) ) ktoś (zwykle Tomad) organizuje małą koleżeńsko - klubową imprezę. A że i takimi imprezami żyjemy, to chcemy o tym napisać :) i uchylić Wam nieco tego pozytywnego wariactwa. Tym razem relacja z pięknych lisinieckich rubieży naszego miasta.  O tym w dalszej części posta.









 Nasze klubowe imprezy na orientacje zapoczątkował Łukasz  - Wlodec parę lat temu. Potem temat fajnie pociągnął Tomad, który w organizacji małych klubowych bardzo zwariowanych imprez daje radę, jak mało kto.


Impreza miała charakter rekreacyjno - treningowych zawodów z mapą. Na tejże czaiło się 14 punktów, które trzeba było odwiedzić w terenie. Tam były mniej lub bardziej poukrywane. Z gatunku tych "bardziej" - spójrzcie na tą kępkę drzew: 



Wśród nich czai się punkt - dla ułatwienia dajemy poniżej zdjęcie z większym zoomem :)


Znaleźliście? Ok - punkt skrył się na pierwszym drzewie od prawej na samiusim dole :). 


Na mapie również były zaznaczone dwie linie obowiązkowego przejścia, czyli krótkie odcinki trasy, które trzeba przejść dokładnie tak, jak narysowane są na mapie, bo na nich ukrywają się punkty kontrolne, których już na mapie nie ma. Jedna z linii wiodła na przykład uroczym wąwozem.





Zachodnie rubieże naszego miasta, gdzie tuptaliśmy z mapą, są pofalowane, jak na Częstochowę przystało. Dość często więc musieliśmy się gdzieś wdrapać...


 ... a nasz trud był wynagradzany ładnymi widokami (i punktem kontrolnym) :)



Tereny chowają w sobie też pozostałości po fermach drobiowych i żwirowniach, które tu działały w II połowie poprzedniego wieku. 



Tutaj też ma swoje początki Białka/Kocinka - rzeka, nad którą czasem wypadamy w słoneczne niedziele. Tutaj jest ledwie strumyczkiem, a u ujścia do Liswarty nabiera "masy" i tworzy urocze skarpy.

 


Jedyna trudnością nawigacyjną był fakt, że okolica została dość mocno przekształcona od czasów pochodzenia mapy. Najbardziej pozmieniał się układ ścieżek. Tam, gdzie nie było najłatwiej, za pomoc służyły nam podpowiedzi, jak:
"Gdzie ... stokrotka rosła polna i drewniany mostek stał" - to do zdjęć powyżej.
"Co za głupek postawił tu ten ..." - to do zdjęcia poniżej :).



Regulamin na imprezach Tomada jest tak skonstruowany, że czasem warto jakiś punkt odpuścić, by zmieścić się w limicie czasowym, ale... wszystkim tu zależało na zabawie i większość drużyn poznajdowała wszystkie punkty nie patrząc na upływający czas :).


Wystartowało 8 drużyn jedno, dwu i trzyosobowych. Optymalna trasa miała 7km, ale jak się bawić, to się bawić - niektórzy nabiegali nawet 15 km :). A na mecie niespodzianka - Tomad biernie nie siedział i przygotował grilla. Elfik skombinowała drożdżówkę, my dorzuciliśmy winogrona z własnego tarasu i był piknik na całego :).


Tomad już zapowiada kolejną imprezę - tym razem miejską, ale... nocną. Termin: listopad lub grudzień. Zaglądajcie stronę i forum Zabieganych Częstochowa - tam znajdziecie aktualne informacje :).

0 komentarze:

Prześlij komentarz