23 wrz 2015

I Sosnowiecki Rajd Przygodowy - rodzinka ra(j)duje w komplecie :)

I Sosnowiecki Rajd Przygodowy za nami. Tym razem wybraliśmy trasę rodzinną - zachęceni przez Organizatorów, którzy proponowali udział w nim dzieci od roczku wzwyż :) Nie żałujemy. Był to dobry wybór i świetna zabawa.






Wyposażeni w nosidło oraz wózek (do końca nie wiemy z czym będzie poręczniej) wyruszamy do Sosnowca. Mamy biegać po terenie Parku im. Jacka Kuronia na Kazimierzu Górniczym. Nie, nie Kazimierzu Górnym ani Kazimierzu Dolnym - ten jest Górniczy ;). Park to taki dar od górniczej braci dla mieszkańców.



Start i meta mieściły się na nowo wybudowanym skateparku. Jak fajnie zauważył Marcin (organizator) - miejsce świetne do przedrajdowej rozgrzewki dla dzieci. W sumie dla nas też, bo nieźle musieliśmy się po tym skateparku za Szkrabem naganiać ;). Spotykamy też znajomych z innych imprez - Zabieganego Tomada z Zibim, całe Vajra Team, Łukasza i Maćka. Atmosfera jest na serio fajna.

Do rajdu podeszliśmy na totalnym luzie - to ma być impreza dla Szkraba, więc nie ścigamy się, tylko dbamy o to, by Szkrab czerpał radość. Miejsce, zadania, uśmiechy na twarzach innych drużyn - to wszystko sprawiało, że łatwo nam było osiągnąć zamierzony cel :).

Zawodnicy wypuszczani byli na trasę co minutę. My wybiegamy w dwudziestej piątej. Dopóki Szkrab jest w stanie poruszać się sam, to lata. Potem podział ról jakoś sam się zawiązał: Grzechu trzymał mapę, Annika wózek z Szkrabem ;) Przed nami 15 punktów do zaliczenia, w tym 6 zadań specjalnych.


Nogi niosą nas do PK 7: amfiteatru. Tam zadanie z "główkowania". Dzieci muszą znaleźć wyjście z labiryntu i kilka szczegółów, którymi różnią się obrazki. Rodzice rozwiązują zadania logiczne. Do trzech razy sztuka - ostatnio na rajdach daliśmy ciała z podchwytliwymi zadaniami. Tym razem byliśmy bardziej czujni ;). Zresztą jak chcecie sami spróbujcie swoich sił:


Słowo "główkowanie" ma tu drugie dno. Trzeba było ufarbować głowę jednemu zawodnikowi z drużyny. W większości drużyn wybór padał na faceta. U nas też. Choć podczas malowania Grzechowi włosów na niebiesko, Szkrab korzysta z chwili nieuwagi i sama ufarbowała się na kilka kolorów. Cóż - kobieta ;)


Kolorowi lecimy na PK 12 - latarnię i na PK 4 - plac zabaw. Tam Szkrab pokonuje z Aniną pomocą tor przeszkód, kończą go zjazdem na zjeżdżalni. Grzechu w tym czasie pokonuje tą samą drogę pod placem. Następnie buja jeszcze na kilku przyrządach bez dotykania ziemi. Potem razem w piaskownicy budujemy most i tunel w jednym. Udaje się.

Biegniemy do PK13 odnaleźć drzewo z lampionem, a potem na PK3. Tam na ławeczkach czekają na nas do ułożenia puzzle - herb Sosnowca.



Potem znajdujemy lampion na północnej stronie obwarowań (PK 14). Tu był najgęściejszy las. To chyba najtrudniejszy punkt tej trasy, ale dajemy radę. Potem udajemy się na PK6, który jest ulokowany wprost uroczo - na małym półwyspie.



Kolejny punkt - PK8 czai się za małą górką z piasku. Można było go zdobyć lasem na skróty, ale my korzystamy ze ścieżek, co by Szkraba nie wytrząść. Teraz docieramy do drugiego jeziorka w parku. W gęstwinie niedaleko brzegu czeka na nas PK 10.
 
Teraz zanurzamy się nieco w las. Na skrzyżowaniu ścieżek na PK1 czeka nas zadanie specjalne. Grzechu zakłada kosz na głowę, taki z siatki a Annika ze Szkrabem wrzuca do niego piłeczki. Okularnik ma zawsze pod górkę - szkła parują, więc nie wszystkie piłeczki wpadają do celu. Minuty karne są, za to Szkrab ma dodatkową frajdę przynoszenia zbłądzonych piłeczek ;).


Wracamy nad jeziorko i przebiegamy na jego drugi brzeg. Tu czekają na nas dwa punkty. PK 5 to drzewo z perforatorem. Na PK 9 skaczemy 10 razy rodzinnie przez skakankę - Grzechu ze Szkrabem na rękach. Na odchodne Mała przeskakuje sama leżący sznurek ;), a potem jeszcze raz i jeszcze raz :).

Teraz biegniemy urokliwą częścią parku: są muchomorki i różne zwierzęta.



Ostatnie zadanie specjalne spotykamy na PK 2 - tu każdy musi pokonać trasę skacząc w worku. Szkrab też dumnie się w nim przemieszcza - zadanie wykonane.

Przed nami już tylko PK 15, które znajduje się w okolicy mini zoo. Pod czujnym okiem kóz, osiołków i danieli suniemy do punktu kontrolnego. Potem jest już tylko meta :) Szkrab z emocji zapomniał o popołudniowej drzemce ;)


Po biegu szamiemy bardzo smaczny żurek, idziemy do mini zoo, a w losowaniu los uśmiecha się do Grzecha w postaci wylosowanego plecaka dla Szkraba.


Rajdy Marcina to dla nas sprawdzona marka. Aż żałujemy, że musimy odpuścić kolejny - Silesia Race, bo w tym dniu Annika będzie debiutować na dystansie maratonu. Was za to zachęcamy do udziału - bo jak widzicie zawsze wracamy z tych imprez zadowoleni. Więcej szczegółów znajdziecie na fejsie - poszukajcie tam Silesia Adventure Sport.

0 komentarze:

Prześlij komentarz