12 lip 2015

Rajd Miejski Na przijmo bez Rybnik, czyli z mapą po mieście z ikrą :)

Rajdów miejskich przybywa - nic tylko się cieszyć. Śląsk to już ich prawdziwa wylęgarnia. W Rybniku zaliczyliśmy kolejny. Dla nas bardzo udano, bo wróciliśmy z pucharem. W dalszej części posta relacja z imprezy i nasza trasa.







Od samego początku zapowiadało się przyjemnie. W biurze zawodów przywitano nas bardzo serdecznie, a tu i ówdzie pojawiały się znajome twarze. Między innymi Bartess z Czechowic-Dziedzic, który we wrześniu organizuje Nadwiślański Rajd Przygodowy.

Tuż przed startem otrzymaliśmy mapy i dowiedzieliśmy się, że wszystkie punkty odwiedzamy w dowolnej kolejności poza PK 6, który musimy zdobyć, jako pierwszy. Padło sakramentalne "No to chyba start" i... poszły konie po betonie :). Mało kto chyba obmyślał w tym momencie nad taktyką na cały rajd. Wszyscy popędzili do PK6.

Rzućmy okiem na mapę. Była nietypowa z dwóch względów. Po pierwsze była dwustronna, ale punkty kontrolne były tak rozłożone, że dużo się człowiek jej nie naobracał. Po drugie miała nieco inny wygląd niż te, na których dotychczas biegaliśmy po miastach. Z początku było nieco trudno się ogarnąć, po chwili już było bardzo wygodnie. Mapa poniżej:







PK 6 - obowiązkowy pierwszy punkt do zdobycia. Przy skrzyżowaniu dróg czekała dziewczyna z perforatorem. Po drodze do PK 6 w biegu Grzechu obmyślał taktykę na ciąg dalszy. Po PK 6 część drużyn poszła na PK 8, część na PK 5. Drugi wariant wydawał się minimalnie dłuższy, ale dla nas - przyjemniejszy i szybszy, więc go wybraliśmy :).

PK 5 - czerwona barierka przy drodze, a na niej lampion i perforator

PK 8 - zadanie golfowe. Annika ma pierwsze spotkanie z tym sportem - udane :). A na zdjęciu Grzechu się lansuje już poza konkursem.  


PK 7 - schron bojowy. Na mapie coś wżarło chyba parę fragmentów ulic. Co gorsza - na samym początku błądzenia mijamy znak prowadzący do bunkra. Znak był tyłem do nas, a my nie raczylismy się obrócić. Po jakimś czasie na szczęście się udaje :).

Teraz śmigamy na drugą stronę mapy.

PK 3 - "Sklep ze sprzętem nie tylko na weekend" - tak brzmiał opis punktu. Wystarczyło spojrzeć na listę partnerów, a tam czai się sklep weekend - mamy to :).

PK 2 - W pokoju zagadek Maze in Mind czeka na nas tajemnicze pudełko, które trzeba otworzyć siła rozumu i sprytu. W nim czyhają puzzle.

PK 1 - Pokój pełen laserów, a pomiędzy nimi Grzechu przemyka się niczym Tom Cruise, czy inna Kobieta Kot. Udaje się w granicach błędu. I mamy nauczkę na przyszłość, że w takich zadaniach koszulka wędruje do spodni i patrzymy, czy numer startowy się nie urwał, bo wszystko, co dynda jest Twoim wrogiem :).

PK 4 - Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych. Losujemy pytanie z zarządzania i przy małych podpowiedziach ;) coś tam zgadujemy.

Teraz szpula do mety. Udało się wpadamy jako pierwsi z MIXów, ale tuż za nami przybiegają kolejne drużyno, więc jak widzicie było ostro.

Na mecie w miłej atmosferze porównujemy trasy:


A tutaj w bonusie nasz przebieg:



To był bardzo przyjemny rajd z gatunku tych szybkich, nienajdłuższych. Atmosfera była jak najlepsza od samego początku. Nasze serca na mecie były skutecznie uwiedzione pysznymi kołaczami i a jakże - watą cukrową :). Z niecierpliwością czekamy na kolejną edycję, bo my tu jeszcze wrócimy :).

2 komentarze: