18 sie 2013

Sztokholm, Helsinki i trochę Bałtyku w tzw. przelocie

Moja wizyta w Sztokholmie odbyła się nieco 'na wariata'. Za cel nadrzędny postawiliśmy sobie muzeum Statku Waza. Starczyło nam jeszcze nieco czasu na spacer po mieście. W dalszej części posta fotki z owego spaceru, kilka zdjęć i wrażeń z Helsinek i z promu oraz kilka słów o tym, jak się tam dostałem. 






W czasie, kiedy jeszcze studiowałem w Finlandii, pojawiła się fajna promocja w lokalnym biurze podróży. Przejazd do Helsinek, przepłynięcie nocnym promem do Sztokholmu i powrót kosztowały mnie mniej niż autobus w jedną stronę do Helsinek. Myk był taki, że czasu w samym Sztokholmie było niewiele. Dlatego celem numer jeden dla naszej ekipy było Muzeum Statku Waza opisane przez nas dwa tygodnie temu. Drugim celem było obkupienie się w alkohol w sklepie bezcłowym, bo urodziny się zbliżały, a w Finlandii ceny alkoholu mogły niejednego skłonić do bycia abstynentem.

Wróćmy do rzeczonego Sztokholmu. Parę fotek ze spaceru wzdłuż wybrzeża z centrum na wyspę Djurgården.





Gmach Muzeum Nordyckiego ma swoisty monumentalny - zamkowy charakter.


Budynek parlamentu fajnie łączy to, co stare z tym, co nowoczesne.



To teraz wspomniane Helsinki od morza strony. Czasem żałuję, że to miasto znam jedynie od strony portu, dworca i lotniska. Może jeszcze się to zmieni, bo jak widać - samo miasto zachęca :).



To jeszcze taka perełka, którą najlepiej ogląda się chyba właśnie od strony morza. Suomenlinna to rozległa forteca zbudowana w 1748 r przez Szwedów (Finlandia była wtedy częścią Królestwa Szwedzkiego). Twierdza rozciąga się na sześciu wysepkach. Miała za zadanie chronić zatokę fińską przed Rosjanami.


 

Na fińskich jeziorach podobały mi się małe prywatne wysepki, na których stały pojedyncze domki letniskowe. Może trochę toto dziwne, ale urocze. Na Bałtyku było nie inaczej :)




Nasz prom miał 11 pokładów. Do wyboru były siódmy - droższy i drugi - tańszy. Moja ekipa wybrała wariant lżejszy dla kieszeni. Oczywiście haczyk gdzieś tkwić musiał. Siódmy pokład miał okna. Drugi też - tylko takie hmmm namalowane. Spaliśmy niżej niż nawet samochody. Skojarzenia z Titanic'iem same przychodziły do głowy :)


2 komentarze:

  1. heheh trochę straszno na tym promie :) nie wiem czy bym zasnęła, ale warto było, tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wyższych pokładach były dyskoteki, karaoke, pokazy itp. Po paru godzinach wygibasów człowiekowi było totalnie wszystko jedno, czy śpi razem z rybami, czy nieco wyżej :)

    OdpowiedzUsuń